wtorek, 10 listopada 2015

Miniaturka

Spojrzał na nią ostatni raz wzrokiem jakiego nigdy przy niej nie używał. Jego oczy były ciemno szare a jego wszystkie mięśnie spięły się. Nie chciał się przed nią otwierać. Bał się odrzucenia z jej strony. W końcu miała wybór między nim, nieidealnym chłopakiem po przejściach a jego bratem bliźniakiem, idealnym bez grama problemów. Wlepił swój wzrok w podłogę swojego pokoju. Nie miał odwagi patrzeć ani na swojego brata ani na nią.

Boi się o nią. Nie chce dopuścić do tego aby jej brat ją chociażby dotkną. Chociaż wie że spotykał się z nią przez pewien czas. W końcu rywalizują między sobą. On próbuje uchronić ją przed swoim bratem a jego brat chce tylko jednego.

-Przestańcie w końcu - Krzyknęła dziewczyna na dwóch kłócących się braci. Miała już dosyć słuchania jak kłócą się o nią. Fakt było jej miło że dwóch bardzo przystojnych facetów się o nią kłóci ale nie chciała już ich słuchać. Zależało jej na jednym i drugim.
-Dobra mów co zdecydowałaś i skończmy te szopkę - Rzucił obojętnie brunet
-Wybacz ale chcę spróbować z Nicolasem - Powiedziała dziewczyna - Ty mi nigdy nie dasz miłości a on tak- Dodała obojętnie
-On też ci jej nie da - Rzucił obojętnym tonem. Jest przygnębiony tą informacją. Chciałby ją uchronić przed swoim bratem ale obawiał się że nie potrafił. Skoro ona wybrała jego on nie miał prawa się sprzeciwiać ale chciał jej wyjawić prawdę na temat swojego brata. Chociaż wiedział że nie będzie chciała go słuchać. Będzie sądziła że próbuje zniechęcić ją co do swojego brata.

-Posłuchaj Leon powie ci prawdę na temat Nicolasa - Wytłumaczył jej przyjaciel bruneta - On nie jest taki kochany za jakiego go uważasz i powinnaś trzymać się z daleka od niego - Dodał szybko
-Ty też zaczynasz? - Spytała dziewczyna lekko zła - Wysłucham go ale tylko dla tego że się przyjaźnimy - Dodała
-Dobrze, doceń tylko to że tobie jedynej o tym opowie - Powiedział niepewnie - Jest w ogrodzie - Dodał i skierował się do kuchni.

Dziewczyna niepewnie weszła do ogrodu gdzie siedział jej przyjaciel. Siedział tyłem do niej. Twarz miał schowaną w ręce i rozmyślał. Dziewczyna była ciekawa co do powiedzenia ma jej przyjaciel ale na samą myśl że jej jako jedynej o tym opowie paraliżował ją strach. Bała się tego co miał jej powiedzieć.
-Podobno chciałeś mi coś powiedzieć - Rzuciła obojętnie siadając obok niego. Postanowiła być obojętna jednak nie wiedziała że to co powie za chwilę brunet wcale nie będzie dla niego miłe.
-Tak chciałem - Powiedział - Pewnie pamiętasz jak kiedyś wspomniałem ci o Elenie a potem nie chciałem powiedzieć słowa na jej temat. I pewnie też pamiętasz jak ci mówiłem że oboje z Fede cierpieliśmy przez Nicolasa? - Spytał szatyn na.
・・・
Takie co dziewczyna kiwnęła tylko głową.
-Elena to była nasza przyjaciółka. Rok młodsza od nas. Miła, i w ogóle. Ale co ja będę opowiadał o niej. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. We czwórkę. Ja, ona, Fede i Nicolas. Na długi weekend wszyscy wybraliśmy się do domku naszych rodziców który był nad morzem. Ja i Fede z racji że trenowaliśmy piłkę udaliśmy się do lasu aby pobiegać a ona została z Nicolasem. - powiedział przełykając głośno ślinę. - Wtedy on, a ona. On ją zgw... zgwałcił. A ona zaszła z nim w ciążę. Ale kiedy się o tym dowiedziała popełniła samobójstwo. Najgorsze było to że mnie się bała, tak cholernie się mnie bała, a ja ją kochałem. Jak dziewczynę. Była taka bezbronna a ten gnój ją skrzywdził. Nie wiesz co czuję - Skończył swoją wypowiedź i ze łzami w oczach spojrzał na nią. - Nie rób tego, nie idź do niego nie chcę cię stracić - Poprosił ją
-Jjja, bardzo... ja nie wiedziałam, bardzo mi przykro - Powiedziała niepewnie chociaż nie chciała rozstawać się z Nicolasem. Chciała mieć chociaż jednego z braci. Skoro jego nie mogła mieć jako chłopaka, jedynie jako przyjaciela to z tamtym chciała się całować i spędzać czas. Chociaż i tak brunet całował zdecydowanie lepiej. Nie to co blondyn. On w cale nie był delikatny. Był właśnie taki jak mówił o nim brunet.

Nie uwierzyła mu co do gwałtu. No dobrze może uwierzyła ale liczyła na to że blondyn się zmienił. Że jej nie skrzywdzi. Myliła się. Mogła uwierzyć przyjacielowi i zerwać z chłopakiem ale nie uczyniła tego. po około tygodniu ich "związku" chłopak pokazał swoje prawdziwe oblicze. Kiedy nie chciała pójść z nim do łóżka on zaczął ją obmacywać i się do niej dobierać. Na szczęście udało jej się uciec. Zgarnęła jedynie swoją kurtkę i torebkę i wybiegła z domu. Od razu pojechała do swojej przyjaciółki. Każdego faceta jakiego widziała na ulicy wymijała szerokim łukiem ponieważ myślała że chce zrobić dla niej to samo co przed chwilą Nicolas.

On siedział u swojego przyjaciela i jego dziewczyny. Bał się o nią. Wybrała jego i zrozumiał to ale mimo to bardzo się o nią bał. Nie chciał aby cierpiała tak jak Elena. Po prostu chciał ją chronić ale ona całkowicie się od niego odcięła.

Wtuliła się w nią kiedy tylko zobaczyła ją w drzwiach. Blondynka zaprowadziła ją do salonu i posadziła na kanapie. Panowie na chwilę wyszli a ona wypytała ją o wszystko. kiedy skończyła nakryła ją kocem i kazała poczekać a sama poszła do swojego chłopaka i jego przyjaciela. Powiedziała im o wszystkim. Chłopak postanowił z nią porozmawiać. Miał nadzieję że nie będzie się go bała. Kucną obok niej jednak dziewczyna bardziej się skuliła. Złapał ją za rękę i spojrzał w jej oczy. Natychmiastowo odsunęła się od niego.
-Vilu to tylko ja - Powiedział - Wiesz że cię nie skrzywdzę - Dodał. To prawda nie zrobiłby jej krzywdy i dziewczyna doskonale o tym wiedziała.
-Za bardzo przypominasz mi jego... - Powiedziała
To go najbardziej zabolało, to że się go bała, i to że przypomniał jej jego. A on nigdy by jej czegoś takiego nie zrobił. Był przecież inny niż jego brat. Mimo że wyglądali tak samo. Miał zupełnie inny charakter. Kochał ją i chciał przy niej być ale nie mógł, ona mu na to nie chciała pozwolić....

****
Naszło mnie akurat na takie coś. W sumie to nawet nie miałam na to pomysłu. Po prostu usiadłam i pisałam to co mi wpadło akurat do głowy. Nie wiem z początku miałam dopisać do tego jeszcze coś dalej ale zostawiłam to tak jak jest.

Wiem że teraz mało osób czyta mojego bloga :( I pewnie nie pojawi się tutaj wiele komentarzy ale liczę że chociaż kilka.

Liczę na szczerą opinię.Jak wam się podoba, czy to był dobry pomysł czy powinnam była pisać dalej czy zakończyć to tak jak jest :)

Czekam na komentarze i opinie :) Całuję Was mocno :*

piątek, 25 września 2015

Rozdział 13 - Wyścig



KILKA DNI PÓŹNIEJ
Wstałem rano i pojechałem na trening. Niedawno wróciłem do jeżdżenia. W końcu to moja praca a co mam robić kiedy nie mogę znaleźć Vilu. Przynajmniej takie zajęcie.

Po trzech godzinach przebrałem się i wsiadłem na motor. Włożyłem kask i ruszyłem w kierunku domu Diego. Muszę z nim pogadać. Po kilku minutach podjechałem pod jego dom. Zsiadłem z motoru i odłożyłem kas. Zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyła mi Fran która akurat rozmawiała przez telefon. Spojrzałem na nią.
-Ja do Diego - Powiedziałem ściągając buty
-Na górze - Wskazała palcem na schody. Pokiwałem głową. Fran wróciła do rozmowy. W pewnym momencie usłyszałem głos Vilu w słuchawce.
-Rozmawiasz z nią? - Spytałem. Pokiwała jedynie głową. Westchnąłem cicho
-Powiedz że... - Zastanowiłem się chwilę - A zresztą nic jej nie mów - Powiedziałem wchodząc po schodach. Po chwili jednak zszedłem i podszedłem do niej - Powiedz tylko że chcę zobaczyć Bell - Dodałem. Pokiwała głową. Postanowiłem udać się do Diego.

~*~

-Leon chce się zobaczyć z Bell - Usłyszałam głos Fran. No mogłam się spodziewać że prędzej czy później będzie chciał ją zobaczyć. W końcu jest jej ojcem.
-Daj mi go do telefonu - Powiedziałam szybko. usłyszałam jak moja przyjaciółka woła Leosia, przepraszam Leona i po chwili usłyszałam jego głos w słuchawce.
-Tak? - Spytał. Jego głos był smutny. Westchnęłam cicho
-Niedługo przyjadę i będziesz mógł ją zobaczyć - Powiedziałam od razu
-A później znów wyjedziesz i nie będę jej widział kilka tygodni czy miesięcy? - Spytał jakby lekko zły
-To nie tak ja po prostu chce być szczęśliwa - Powiedziałam. Chociaż i tak nie byłam szczęśliwa. On mnie biła ja nie mogłam nic zrobić.
-Pamiętaj że cię kocham Leon i przyjadę nie długo abyś mógł ją zobaczyć - Powiedziałam spokojnie
-Dobra, mam nadzieję że dotrzymasz słowa - Powiedziałem oddając słuchawkę Fran.

~*~

Udałem się do Diego. Zaczęliśmy omawiać różne rzeczy. Planuję wrócić na tor a on chce zacząć jeździć razem ze mną. Ciekawe co z tego wyjdzie. Może w końcu będę miał z kim jeździć.

KILKA DNI PÓŹNIEJ 
Wstałem dziś dość wcześnie. Mam ważny wyścig. Trochę się denerwuję ale wiem że dam radę. Nie jadę tam żeby wygrać ale po to by sprawdzić czy jest jeszcze sens aby dalej jeździć. Mam nadzieję że nie zapomniałem jak to się robi. Niby ćwiczyłem przez cały tydzień ale jakoś nie szło mi to najlepiej. Zobaczymy jak to pójdzie dzisiaj.

Wykonałem poranne czynności. Ubrałem dżinsy i jakąś tam koszulę. Zjadłem śniadanie i wyszedłem z domu. Wziąłem swój motor po czym pojechałem na tor. Diego i Fede powiedzieli że przyjdą pokibicować mam nadzieję że uda im się ściągnąć też dziewczyny.

Jestem już przebrany, właśnie idę po mój motor. Gdzieś tam w tłumie widziałem Fede i Diego. Fajnie że przyszli. Podszedłem do Lary i się z nią przywitałem. Postanowiliśmy że zostaniemy przyjaciółmi.
-Hej -Powiedziałem
-Hej - Powiedziała z lekkim uśmiechem - Jak tam bardzo się stresujesz? - Spytała
-Chciałbym żeby była tu Violetta albo przynajmniej moja córeczka - Powiedziałem
-Nie martw się na pewno pójdzie ci świetnie - Powiedziała po czym mnie przytuliła. Objąłem ją lekko
-Dziękuję - Powiedziałem - Motor gotowy? - Spytałem
-Tak gotowy mistrzu - Zaśmiała się po czym wskazała motor. Podziękowałem jej po czym zabrałem motor i udałem się na linię startu.




Po kilku minutach wszyscy znaleźli się na linii startu. Każdy zajął swoje miejsce. Sędzia dał znak że możemy startować i wszyscy ruszyli. Już po kilku minutach byłem na prowadzeniu, zostało już tylko kilka okrążeń i wygram. Mam nadzieję że wygram. W pewnym momencie gdzieś w tłumie zobaczyłem Violettę. To nie możliwe żeby tu był. A może przyleciała?
Czyżby wróciła? Odwróciłem na chwilę głowę.
Chwila nieuwagi i wypadłem z toru.
Motor spadł kawałek ode mnie a ja leżałem cały obolały. Obok mnie zrobiło się niezłe zbiorowisko. Nadal widziałem Violettę. Chciałem ściągnąć kask ale nie miałem na to siły.  Gdzieś obok mnie przechodził Diego i Fede widziałem też dziewczyny. Ale Violetta, była tutaj, czułem jej obecność...




*****
Witam :D Stęskniliście się? No bo ja bardzo :P Dobra niby już mi wracała wena ale gdzieś utknęła :P Może stoi w korku? :P Ehh :P Ja i te moje suchary :P

Dobra jak wam się podoba? Mi tak średnio :P Miał być dłuższy ale koniecznie chciałam zakończyć to w tym momencie ;) No i to tyle :)

Czytajcie, oceniajcie, komentujcie :) A ja postaram się pojawić z kolejnym rozdziałem już za tydzień :*

Kocham Was <33 Buziaki Paula :**

środa, 23 września 2015

[One Shot] Co z tobą jest?

One Shot dedykowany jest mojej Kochanej Veronice Blanco

-Obiecaj mi że nie będziesz płakać, będziesz twarda, nie będziesz tęsknić - Poprosił mnie -Nie śnij już o mnie, zapomnij, świat poukładaj- Dodał i odszedł w kierunku samolotu. Dziewczyna patrzyła na niego jeszcze kilka chwil po czym ze łzami w oczach wróciła do auta brata. Ten bez zbędnych pytań odwiózł ją do domu...


Miałaś nie płakać, miałaś być twarda. Co z Tobą jest?
 Dziewczyna leżała na łóżku w swoim pokoju i jak codziennie po obudzeniu płakała. Za chwilę miała przyjść do niej przyjaciółka i miały iść razem na zajęcia. Powinna wstać i się ogarnąć aby przed nią wyglądać normalnie. Ale kompletnie nie miała na to ochoty. Zakryła głowę kołdrą dalej mocząc poduszkę słonymi łzami.

Kilkanaście minut później do pokoju blondynki wleciała czarnowłosa dziewczyna.
-Wstawaj już prawie południe - Powiedziała z włoskim akcentem. Od razu odsłoniła okna i zabrała się za składanie ubrań porozrzucanych po pokoju. Blondynka przewróciła się na plecy po czym odkryła się i spojrzała na przyjaciółkę.
-Nie będę wstawać - Powiedziała obojętnie. -Nie mam na to ochoty - Dodała
-Zobacz jak ty wyglądasz ogarnij się - Nakazała ściągając z jej kruchego ciała kołdrę. Jeszcze jakiś czas temu jak nie chciała wstać to właśnie jej chłopak tak ściągał z niej kołdrę. Przypominając to sobie zamknęła oczy a z nich popłynęły kolejne łzy.
-Oj przepraszam ale wstawaj już, ogarnij się i spadamy na zajęcia a ja w tym czasie tu trochę posprzątam - Poleciła jej
-Zostaw, chcę żeby był bałagan, on zawsze sprzątał przestań w  końcu robić cały czas to co on - Warknęła zgarniając po drodze czyste ubrania.
-Zapomnij w końcu o nim - Powiedziała czarnowłosa siadając na łóżku i odkładając ubrania które trzymała w rękach.
-To przestań mi o nim przypominać - Syknęła ścierając kolejne łzy spływające po jej policzkach
-Miałaś nie płakać, miałaś być twarda - Przypomniała mi słowa chłopaka jeszcze z lotniska - Co z tobą jest? - Spytała.

Odpowiedź jest prosta. Zniknął, zostawił mnie. Nie ma go, i nigdy nie wróci. Zamierzam o nim zapomnieć ale to nie jest łatwe. Przecież nie codziennie traci się miłość swojego życia. A odkochanie się nie trwa pięć sekund. Na to potrzeba czasu. I ja wiem, wierzę że o nim zapomnę. Tylko niech mi o jasnej cholery przestanie o nim przypominać. Niech przestanie robić to co on.



Miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić. Zapomnieć mnie
-Znów mi się dzisiaj śnił, tęsknie za nim bardzo -Wyznaję mojej przyjaciółce. łzy cisną się do moich oczu. Próbuję je powstrzymać jednak nie skutecznie. Już po chwili czuję jak zimne i słone łzy płyną po moich policzkach. Staram się je ścierać ale to i tak nic ni daje bo jest ich coraz więcej.
-Zadzwoń do niego - Proponuje Włoszka usadawiając się wygodnie na mim łóżku. Patrzą na nią jak na idiotkę.
-Serio nie wpadłam na to - Mówię z ironią w głosie. - Próbowałam - Dodaję oschle - Alee cchyba zmienił numer - Kończę obojętnie ale łamiącym się głosem
-Serio od czego masz przyjaciółkę i jej chłopaka? - Pyta szukając czegoś w swojej niebieskiej torebce. Po chwili wyciąga z niej srebrny telefon i wstukuje kod odblokowujący jej mały świat. Po chwili bierze do  ręki takie samo urządzenie tyle że w kolorze złotym należące do mnie. Wstukuje pin i wybiera numer.
-A teraz dzwoń nakazuje podając mi telefon. Chwytam niepewnie urządzenie a kiedy widzę że już się łączy przykładam je do ucha.

Jeden sygnał, drugi, trzeci. Powoli tracę nadzieję że odbierze kiedy nagle słyszę jakieś śmiechy po drugiej stronie słuchawki. No pięknie to ja tu się zalewam łzami i umieram z tęsknoty a on tam bawi się świetnie z jakimiś panienkami.
-Cześć - Mówię cicho zachrypniętym głosem. Odkasłuję delikatnie po czym ponownie zabieram głos - Cześć - Mówię już wyraźniej i jakby odrobinę pewniej jednak nadal bardzo się boję.
-Ymm, hej nie spodziewałem się twojego telefonu - Mówi jakby lekko zakłopotany. Ma tam kogoś? Pewnie tak, w końcu zawsze miał mnóstwo adoratorek.
-Śniłeś mi się dziś - Mówię cicho - Bardzo tęsknie - Dodaję nadal nie pewnie
-Miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić - Przypomina słowa z lotniska - Zapomnieć mnie - Dodaje Nie wytrzymuję po czym zaczynam szlochać wprost do słuchawki.
-Kocham cię, to co mam zrobić?- Pytam - Skończyć ze sobą aby już nie tęsknić i nie śnic? - Zadaje kolejne pytanie
-Nie mów tak, po prostu o mnie zapomnij, nie śnij nie tęsknij - Prosi
-Ale ja cię kocham - Nadal łkam do telefonu. Słyszę ciche westchnięcie chłopaka. Jestem pewna że jak by tu był już by mnie przytulił i ucałował w czoło. Zawsze tak robił w takich sytuacjach.
-Przystojniaku musimy kręcić dalej - Usłyszałam jakiś damski głos. Westchnęłam cicho.
-Dlaczego nie mogłam pojechać tam z tobą? - Zadaje kolejne pytanie nie zważając na to że słyszałam iż musi wracać.
-Przerabialiśmy już to - Rzucił oschle - Muszę kończyć - Dodał - Kręcę dziś teledysk - Wyjaśnia chłodno
-Z pięcioma blondynkami? - Pytam słysząc kolejne chichy
-Cześć - Ignoruje moje pytanie. Po chwili słyszę pikanie co oznacza że właśnie się rozłączył.

Rzucam się na łóżko po czym zamykam oczy. Daję upust swoim łzom. po chwili zasypiam i znów śnię o przystojnym i wysokim szatynie.

Miałaś nie płakać, świat poukładać. Żeby miał sens
Leżę na łóżku. Jak zwykle zresztą i  patrzę w sufit. za kilka minut do mojego pokoju powinna wlecieć wesoła Włoszka. Jak codziennie. Pewnie powiem i jaką to wspaniałą pogodę mamy za oknem i że powinnam w końcu wstać i wyjść choćby na krótki spacer. Popatrzeć na świat aby zobaczyć jaki jest piękny.
-Hej, hej - Wita się wesoła wchodząc do mojego pokoju. Tym razem nie jest sama. Za nią do pokoju niepewnie wchodzi wysoki chłopak. Jej chłopak. Przynajmniej ona jest szczęśliwa.
-Hej - Odpowiadam obojętnie nakrywając się kocem
-A ty znów w tym łóżku leżysz? - Pyta - Miałaś świat poukładać - Dodaje wesoła. Patrze na nią spod byka.
-Własnego życia ni umiem poukładać a ty chcesz żebym układała świat - Kpię. - Dobre sobie - Dodaję. Hiszpan bez pytania bierze mojego laptopa i go włącza
-Daj hasło - Odzywa się po raz pierwszy dzisiejszego dnia. Podaję mu je po czym zamykam oczy. Nie włączałam go od czasu jego wyjazdu. Pewnie nadal mam te samą tapetę

Po chwili siadają oboje po obu moich stronach. Na moich kolanach ląduje  mój laptop. Patrzę na tapetę. Jakieś kolorowe wzorki. Pewnie zdążył ją zmieni. To dobrze bo nie byłabym stanie patrzyć na nas jeszcze szczęśliwych. Odpala jakąś stronę a następnie włącza wideo. No tak dziś piątek. Jego teledysk. Wzdycham cicho czekając aż się zacznie.

Na początku jest tylko on. Zaczyna śpiewać o miłości. Po chwili pojawia się pierwsza dziewczyna. Blondynka. Oglądam dalej w pełnym skupieniu. W połowie teledysku jest już sześć tych dziewczyn. Po kolejnych kilku sekundach pojawia się kolejna. Tym razem brunetka. Wybiera ją. Standardowe. Cała piosenka jest zaśpiewana ślicznie. Ma niesamowity głos. I te oczy. Po prostu magia. Nie wiem czy ta piosenka była śpiewana dla mnie czy dla jakiej kol wiek innej dziewczyny. Pewnie o mnie już zapomniał dawno. Na koniec teledysku pojawia się pocałunek. Moje oczy automatycznie zachodzą łzami które za chwilkę spływają po moich policzkach. Ścieram je szybko i  uśmiecham się sztucznie.
-Może być chyba - Mruczę udając zadowoloną. Moja przyjaciółka i jej chłopak kiwają głową.Odkładam laptop po czym informuję ich że chcę zostać sama.

Późnym wieczorem otwieram laptop. Wchodzę w skrzynkę e-mail. Wybieram jego adres. Przy tym nadal jest wpisana nazwa "Kochanie" od razu zmieniam ją na "Brunet" nawet nie chce używać jego imienia. Następnie klikam ikonkę nowej wiadomości i już po chili pojawia się pusta przestrzeń. Zaczynam pisać wiadomość.

Do: Brunet
Data:10-07-2017
Temat: Gratulacje

Gratuluję świetnego teledysku... Wyszedł genialnie... Zawsze wiedziałam że masz talent. Rozwijaj go tylko...

Nie jestem wstanie napisać nic innego. Łzy napływają mi do oczu. Po prostu nie umiem. Czekam na odpowiedź, mam nadzieję że nadejdzie ona niebawem.

Od: Brunet
Data: 10-07-2017
Temat: Dzięki mała

Dzięki mała, starałem się. Będę rozwijał. A ta piosenka była pisana z myślą o tobie... Trzymaj się.

Nie odpisuję już, nie jestem w stanie, nie mam na to ochoty. Po zatem to bez sensu.
Po chwili tworzę bloga i piszę jakby mini poradnik. Staram się mienić świat...


Łatwo mówi się - Ja wiem
Dziś pierwszy raz od trzech miesięcy wyszłam z domu. Wiem wiem chyba troszkę przesadzałam z tym wyjazdem ukochanej osoby. Ale na prawdę za nim tęsknię. Nadal... Idę właśnie do fryzjera. Mam takie odrosty na włosach że aż wstyd pokazać się na ulicy. Muszę zrobić moje paznokcie bo wyglądają koszmarnie, to samo brwi. Po zatem muszę też zaopatrzyć się w kilka nowych kosmetyków. 
Ubrana w niebieska sukienkę, czarne szpilki oraz torebkę tego samego koloru wchodzę do salonu fryzjerskiego. Spędzam tam najbliższe dwie godziny przy kawie i plotkach z moją ulubioną fryzjerką. Następnie kieruję się do kosmetyczki. Tam siedzę kolejne trzy godzinki a następnie kieruję się do galerii na małe zakupy. Ma do mnie dołączyć moja przyjaciółka.

Późnym wieczorem wracam do domu obładowana torbami. Odkładam je w salonie i siadam na kanapie. Włączam telewizor na kanał informacyjny.

Leon Verdas idol miliona nastolatek. Rozśpiewany i roztańczony brunet wraca do kraju. Na jak długo i po co? Otóż w swoim rodzinnym mieście pojawi się już jutro a przyjedzie do nas wraz ze swoją płytą. Podpisywanie ich odbędzie się już jutro o 16 w centrum kultury.
Piosenkarz zaprasza wszystkie swoje fanki na spotkanie z nim.
Otwieram szerzej oczy ze zdziwienia. No proszę nie raczył mnie o tym poinformować. Od razu chwytam telefon i wybieram numer do mojej przyjaciółki.
-Co tam Violu?- Pyta lekko jakby zdyszana
-Jesteś z Diego? - Pytam
-Ymm no tak - Mówi lekko zmieszana. Śmieję się pod nosem. Już wiem czemu była zdyszana.
-Daj na głośnik - Mówię rozbawiona
-No mów -Poleca mi po chwili
-Leon będzie jutro w centrum kultury, podpisywanie płyt - Opowiadam podekscytowana - Pójdziecie ze mną. Chyba należy mi się przynajmniej jego autograf na pamiątkę. - Dodaję
Słyszę śmiech Diego. No świetnie czy on mnie uważa za wariatkę?
-Proszę - Dodaję cicho i zaczynam myśleć o jego cudownych oczach. Czuję jak moje policzki robią się mokre.
-Pójdziemy z tobą - Zapewniają mnie oboje. Uśmiecham się lekko. Cieszę się że mogę na nich liczyć. Rozmawiamy we trójkę jeszcze kilka minut po czym rozłączam się i kieruję do sypialni. Wybieram na jutro ubranie. Spódniczka i koszulka które Leon bardzo lubił. Do tego jego ulubione szpilki. Niech patrzy co stracił...

Właśnie stoimy w długaśnej kolejce do Leona. Spotkanie trwa już ponad godzinę. W sumie mogłam się wepchnąć i być na początku ale stanęliśmy na samym końcu kolejki. Rozmawiamy i śmiejemy się. W końcu po dłuższym czasie dobiega nasza kolej. Podchodzę do niego jako pierwsza. Kładę płytę przed nim
-Dla Violetty - Rzucam oschle. Mój wzrok cały czas jest skupiony na nim. Po chwili podnosi głowę i spogląda na mnie.
-Vilu - Mówi i wstaje. Chce do mnie podejść ale jego ochroniarze nas oddzielają. Może to i lepiej.
-Podpisz mi tą płytę i już mnie nie ma - Mówię obojętnie. Mówi coś do ochroniarzy i staje prze de mną. Patrzę na niego.
-Tęskniłem - Mówi. Westchnęłam cicho. Widzę że chłopak składa autograf na mojej płycie i mi ją podaje. Chowam ją do torby.
-Nie rób scen przed dziennikarzami - Mówię po czym go wymijam. Czuję na swoim nadgarstku jego rękę. Zatrzymuje mnie i przyciąga do siebie.
-Udanej kariery - Powiedziałam lekko zła po czym odeszłam.

Razem z Fran i Diego siedzimy u mnie w mieszkaniu na kanapie i oglądamy jakąś durną komedię romantyczną. Ja popijam wino a Diego piwo. Fran pozostaje bez alkoholu ponieważ ma nocną zmianę w szpitalu. Słyszę pukani do drzwi. Wstaje i otwieram je. Widzę w nich dwóch umięśnionych mężczyzn
-O co chodzi? - Zapytałam
-Pogadajmy? - Słyszę głos Leona - A wy wracajcie do hotelu - Dodał i wszedł do mieszkania jakby bez zaproszenia. Westchnęłam cicho idąc za nim do salonu
-Jasne rozgość się - Powiedziałam zajmując miejsce obok Fran i Diego
-To my was zostawimy - Powiedziała Fran i wraz z Diego udali się do wyjścia.

-Powiesz coś w końcu? - Spytałam. Siedzi tutaj już około 20 minut i nie powiedział jeszcze słowa.
-Nie, raczej nie -Zaśmiał się. Oh, naprawdę? No to po co tu przylazł?
-No to po co tu przylazłeś? - Zadałam pytanie które krążyło mi po głowie
-No bo tęsknie -Powiedział - Chcę żebyś do mnie wróciła, tak jak ci wtedy pisałem ta piosenka była dla ciebie. Mówiła o mojej miłości do ciebie Viola daj mi szansę wiem że wszystko schrzaniłem no ale teraz chcę to naprawić. Pojedziesz ze mną w trasę i w ogóle - Powiedział - Proszę wybacz mi - Poprosił cicho patrząc na mnie cały czas. Wstałam z kanapy i spojrzałam na niego. Bardzo mi go brakuje, ale nie wiem czy chcę do niego wracać. Ma swoją karierę i niech się tym zajmie. Ja bym mu tylko przeszkadzała.
-Obiecaj że nie będziesz płakać, będziesz twardy,nie będziesz tęsknić - Mówię -Nie śnij już o mnie, zapomnij, świat poukładaj- Dodałam po czym podeszłam do drzwi.
-Łatwo mówi się, ja wiem - Otwieram drzwi i wskazuję ręką aby wyszedł, wstaje i wychodzi...

******
Tak więc wyszło coś takiego. Natchnęła mnie do tego pewna piosenka. Pewnie niektórzy z was wiedzą o jaką chodzi. Co tu dużo mówić natchnęło mnie no i napisałam,. Chciałam żeby wyszło to trochę inaczej ale ogólnie mi się podoba. Jednakże ocenę końcową pozostawiam wam.

Następna sprawa to rozdział. Pojawi się niedługo... Przynajmniej taką mam nadzieję. Powoli raca mi wena więc może coś naskrobię.

Kolejna sprawa to to że ten OS pojawi się na dwóch blogach,na dwóch moich. Do drugiego (Gdybyście go jeszcze niee znali) tutaj pozostawiam wam link ;) [KLIK]

Jak widzicie ten One Shot dedykowany jest Veronice Blanco. Pamiętacie ją jeszcze?

Okej :) No to komentujcie, oceniajcie i czekajcie na kolejne nowości :)

Całuję mocno :**
Kocham Was <3
Buziaki Paula :*

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 12 - Chyba mam prawo widywać swoje dziecko


~*~
Wszedłem do domu Violetty. Kiedyś to był nasz dom. Mój i Violi. No i naszego małego aniołka. Uśmiechnąłem się lekko. Rozebrałem się i udałem do kuchni. Wszystko było idealnie posprzątane. Zajrzałem do lodówki w celu znalezienia czegoś do pica. Niestety niczego nie znalazłem. Lodówka była kompletnie pusta. No tak czego się spodziewałem w końcu nikt tu nie mieszka od jakiegoś czasu. Spojrzałem na szafkę. Stała tam butelka wody, wyciągnąłem z szafki szklankę i nalałem sobie do niej wody. Wypiłem wszystko i byłem gotowy do dalszego szukania. W sumie to nawet nie wiem czego tam szukałem no ale czegoś na pewno. Czegoś co mogło naprowadzić mnie na ślad Violetty. Może zapomniała czegoś schować, zabrać, sprzątnąć. No nie wiem...

Obszedłem już chyba cały dom. Byłem w kuchni, salonie, jadalni, w sypialni Violetty, w pokoju gościnnym a nawet w pokoju Bell. Nigdzie nic nie było. To niemożliwe żeby zniknęła od tak, tak jakby rozpłynęła się w powietrzu. Musiała zostawić jakiś ślad, jaki kol wiek, choćby najmniejszy. Zostały ostatnie drzwi. Na strych, ale wiem że tam już nic nie znajdę. No dobra zajrzeć zawsze można. Otworzyłem je kluczem który siedział w drzwiach i wszedłem po schodach na górę.Stało tam pełno pudełek z różnymi rzeczami w środku. Zacząłem je przeglądać.

Tutaj tez nie znalazłem nic co by mi powiedziało gdzie jest Vilu razem z Bell. Znalazłem tylko stare ubranka małej, jakieś zabawki którymi się nie bawiła, mój stary kask i ubranie na motor. Jakieś moje ubrania. Były też tutaj wszystkie wspólne zdjęcia moje i Violetty, wszystkie rzeczy jakie jej dałem i ogólnie wszystko co było związane z nami. Westchnąłem i wyszedłem stamtąd. Zszedłem na dół. Po chwili namysłu wziąłem kluczyki od auta i wyszedłem z domu.

Udałem się do najbliższego supermarketu. Wszedłem do środka biorąc po drodze koszyk i zacząłem do niego pakować praktycznie wszystko po kolei ponieważ lodówka i tak świeci pustkami. Po drodze do kasy zgarnąłem jeszcze kilka pudełek czekoladek.

KILKA DNI PÓŹNIEJ
Jak codziennie od kilku dni przyjechałem do Fran. pewnie ma mnie już dość ale trudno. Zabrałem z auta czekoladki i kwiaty. Zapukałem do drzwi i czekałem aż mi otworzy. Stało się to dopiero po kilku minutach. Spojrzała na mnie i westchnęła po czym przekręciła oczami.
-I tak ci nic nie powiem - Powiedziała idąc w głąb domu. Cały czas podążałem za nią.
-Proszę - Powiedziałem kładąc rzeczy na stolik
-Nie ma mowy Leon - Powiedziała i usiadła
-Ale ja wtedy nie byłem sobą, a teraz chcę to wszystko naprawić - Powiedziałem lekko zły - Chyba mam prawo widywać swoje dziecko, więc chcę wiedzieć gdzie ona jest - Dodałem
-Stary ja ci to powiem - Powiedział Diego który pojawił się na schodach. Spojrzałem na niego z nadzieją w oczach.
-A tylko spróbuj to nie żyjesz - Rzuciła Fran w jego kierunku. Spojrzeliśmy na nią. Westchnąłem. Wiem że Diego teraz mi nic nie powie.
-No to sory stary - Powiedział i usiadł obok swojej dziewczyny. Pokręciłem głową i wstałem po czym wyszedłem z ich domu.

Po około trzech godzinach bezsensownego jeżdżenia po mieście wróciłem do domu. Wszedłem i od razu udałem się do sypialni. Położyłem się i patrzyłem w sufit. To moje codzienne zajęcie. Nie mam na nic innego ochoty. Wiem że Fran i tak mi nic nie powie. Więc chyba czas dać sobie z tym spokój. Wieczorem nie miałem nawet siły wstać więc tylko się nakryłem i zamknąłem oczy. Nie wiem kiedy zasnąłem.

~*~
Od ostatniego incydentu z udziałem Chrisa minęło już trochę czasu. Szczerze to myślałam że to to tylko jednorazowe, że po prostu się zapędził był zmęczony. Ale nie. To był dopiero początek. Dopiero zaczynał. Bije mnie teraz codziennie, regularnie. Tak żeby nikt nie widział i żeby ślady nie były widoczne. A to tak bardzo boli. Chciałabym uciec ale wiem że mnie znajdzie. Całe szczęście że ie tknął jeszcze Bell. Wtedy to bym się nie wahała ani minuty i bym go zabiła. Przysięgam. Nienawidzę go. Chciałabym żeby Leon był tu teraz a nie on. Wiem że mój Leon nigdy by nas nie skrzywdził. Westchnęłam cicho. Na szczęście Chrisa jeszcze nie ma. Zostawiłam mu obiad w kuchni i poszłam do małej. Jest już całkiem późno. Przebrałam ją i umyłam po czy mała położyła się w łóżku. Sama wykonałam wieczorne czynności i się przebrała. Poszłam do małej. Początkowo miałam jej tylko poczytać ale stwierdziłam że będę z nią spała to Chris mnie nie tknie. Położyłam się obok niej i przyciągnęłam ją do siebie po czym mocno się do niej przytuliłam.


*****
Pam, pam, pam :P Mamy rozdział :P W końcu Paula się zmotywowała i napisała :D
A tak serio to dopadła mnie jakaś wena :P
Ale nie podoba mi się :/
Jak zwykle... Napisałam to coś w godzinę :/ I przyznajcie, to beznadzieje :(
No ale dobra :/
Może jakoś to przeżyjecie :D

Jak widzicie facet Violetty okazał się dupkiem, kretynem i co tam jeszcze wymyślicie.  Fran nie chce nic powiedzieć Leonowi do tego zabrania Diego co kol wiek powiedzieć ;P

Kolejnego rozdziału spodziewajcie się około czwartku/piątku :P

P.S Chciałabym wiedzieć ile was tu jest :P Jeśli możecie to po przeczytaniu zostawcie co kol wiek w komentarzu :)

Kocham Was !!Buziaki :***

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 11 - Gdzie one są?



~*~
Właśnie zaczynamy z Larą planować nasz ślub. Chcemy pobrać się jak najszybciej. Nie widziałem się ostatnio ani z Violettą ani z Bell. To dziwne bo nawet nie dzwoni że potrzebuje mojej pomocy. No nie ważne. Zadzwonię do niej później. Usiadłem na kanapie i spojrzałem na moją narzeczoną.
-Kochanie chciałabym mieć taką śliczną, długą suknię ślubną.  Z welonem, ładną fryzurę makijaż - Zaczęła wymieniać Lara. Bawi mnie to trochę. Moim zdaniem liczy się to że będziemy tam my razem, szczęśliwy. Że będziemy sobie przysięgać miłość i wierność. No ale według Lary liczy się zupełnie co innego.
-No dobrze a ja? - Spytałem ciekawy. Jaką ma wizję dla mnie.
-A ty - Uśmiechnęła się - Oczywiście włosy postawione na żelu, ubrany w elegancki garnitur a najlepiej frak, do tego mucha - Powiedziała - Później stoimy razem. Jakieś boskie obrączki - Dodała
-Eh Lara - Westchnąłem - Ja to sobie wyobrażałem zupełnie inaczej - Powiedziałem
-Tak, tak misiu - Powiedziała obojętnie. - Robimy teraz listę gości - Dodała i sięgnęła po kartkę i długopis. Już była gotowa wpisywać swoich gości ale zabrałem jej długopis i na pierwszym miejscu wpisałem Violettę i Bell. Spojrzała na mnie i pisała resztę gości.

W końcu po godzinie skończyliśmy organizować listę gości. Ponad 300 osób. Przesada, ale to tylko moje zdanie. Lara uważa oczywiście inaczej. No nic przechodzimy teraz do sukni ślubnej. Oczywiście z pięć katalogów. Zaczęliśmy je oglądać. Nie słuchałem Lary. Gdzieś w głowie słyszałem jakiś dziwny dźwięk który nie pozwalał mi się skupić. Było mi słabo i ciemno przed oczami. Czułem się cholernie dziwnie. Nie bardzo wiedziałem co się ze mną dzieje. Cały czas przed oczami miałem Violettę.

Po kilku minutach wszystko minęło. Spojrzałem na moją ukochaną Vilu. Nie, to nie Violetta. Chwila. Co ja tu robię? Matko. Lara, moja narzeczona, ślub. Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie może być możliwe.
-Kochanie wszystko okej? - Spytała nadal przeglądając katalog
-Tak, odzyskałem pamięć - Powiedziałem zadowolony.
-Tak, tak świetnie - Zignorowała mnie dalej wpatrzona w katalog
-Lara ślubu nie będzie - Powiedziałem szybko -Nie kocham cię, kocham Violettę - Dodałem

Po około dwu godzinnej awanturze udało mi się spakować i wyjść od Lary. Wiem zraniłem ją ale nie byłem sobą. Dobra to nie jest tłumaczenie ale nie będę z nią bo jej nie kocham. Podjechałem pod dom Violetty. Właściwie to pod nasz wspólny dom. Kiedyś, ale teraz też tak będzie. Wysiadłem z auta i zapukałem do drzwi. Raz, drugi, trzeci. Dziwne nikt nie otwiera. Może poszły na spacer...

Po kilku minutach znalazłem się pod domem Lu i Fede. Zapukałem a po chwili Lu wpuściła mnie do środka. Przywitałem się ze wszystkimi. Brakowało jedynie Fede. Po chwili wszedł do środka
-A ty co się tak cieszysz? -Spytał wskazując na moją minę.
-Odzyskałem pamięć - Powiedziałem szybko a wszyscy dziwnie na mnie spojrzeli. Fede zaczął się śmiać.
-No nie powiem niezły żart - Powiedział - A tak serio? - Spytał
-To było serio Alberto - Zaśmiałem się pod nosem
-Leon to nie jest zabawne- Powiedział oburzony - Ej czekajcie on serio odzyskał pamięć - Dodał zadowolony. - Już nie żyjesz - Zmierzył mnie wzrokiem. No tak obiecałem mu że nigdy nie użyję jego drugiego imienia publicznie. Wiedziałem o tym tylko ja. Nawet Lu nie powiedział. Stwierdził że powie jej kiedy przyjdzie odpowiedni czas.
-Dobra później - Machnąłem ręką - Wiecie gdzie jest Violetta? - Spytałem dziewczyn. Spojrzały na siebie ale nie odezwały się ani słowem.
-Zadałem wam pytanie - Powiedziałem spokojnie
-Wiesz Leon już trochę za późno - Powiedziała Francesca
-To znaczy? - Spytałem zdenerwowany
-Wyjechały, miała dość tego że jej nie pamiętasz. Że nie może się do ciebie przytulić, pocałować, powiedzieć jak bardzo kocha - Powiedziała - Nie zniosła tego jak przyszedłeś do niej i powiedziałeś że chcesz oświadczyć się Larze, jak poprosiłeś ją o radę. Jej serce pękło wtedy na milion kawałeczków. Tak powiedziała. Nie dała rady i wyjechała - Wytłumaczyła mi wszystko. Słuchałem jej uważnie.
-No dobrze ale gdzie one są? - Spytałem szybko. Muszę to wiedzieć. Przecież kocham ją, je obie.
-Nie możemy ci powiedzieć - Odezwały się zgodnie Fran i Lu. Westchnąłem zły.
-A ja mu powiem - Odezwał się Fede ale po chwili spojrzał na Lu. - Albo jednak nie - Dodał i posłał jej buziaka. No tak mogłem się tego spodziewać.
-Cześć - Powiedziałem i wstałem. Skierowałem się do drzwi. Po chwili wsiadłem do auta i oparłem głowę o zagłówek. Usłyszałem że ktoś puka w szybę. Była to Fran.otworzyłem ją niechętnie.
-Mogę ci dać jedynie to - Powiedziała i podała mi do ręki klucze. Klucze od naszego domu. Dobre i to. Może tam znajdę jakąś wskazówkę...

~*~
We Francji jestem już jakieś dwa tygodnie. Może kilka dni więcej niż dwa tygodnie. Pierwsze kilka dni mieszkałam z ciocią. Ale teraz mieszkam gdzie indziej. Nie sama. Z Bel i moim ukochanym. Jest na prawdę świetny. Pełen miłości, opiekuńczy, pochodzi z dobrej rodziny. Dodatkowo to syn znajomych mojej cioci. Jestem przy nim zupełnie inna niż w Argentynie. Spokojna, szczęśliwa. Nie przejmuję się niczym. I powoli staram się zapomnieć o Leonie. Nie idzie mi to łatwo bo moja malutka księżniczka bardzo mi o nim przypomina ale daję radę. Muszę być silna dla małej Bell i dla Chrisa. Właśnie tak ma na imię mój ukochany. Może nie długo narzeczony. Chciałabym ale nie wiem jak będzie.

Położyłam właśnie Bell spać. Leon próbował dodzwonić się do mnie kilka razy ale nie odebrałam. Przecież nie odbiorę. Ma już narzeczoną. Nie potrzebuje mnie. A małą zobaczy za jakiś czas. Do domu wszedł Chris. Widać było że jest zdenerwowany. Ciekawe o co chodzi. Wolałam teraz do niego nie podchodzić więc wyminęłam go i udałam się do kuchni. On się rozebrał i przyszedł do mnie. Objął od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Nie mam na to ochoty dzisiaj kochanie - Powiedziałam i delikatnie go odtrąciłam. Westchnął dośc zły po czym obrócił mnie w swoim kierunku. Spojrzałam w jego oczy które były szare, przepełnione złością. Przełknęłam ślinę
-Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz tak tu mieszkać zupełnie za darmo? - Podniósł głos zdenerwowany. Przestraszyłam się go. Jeszcze nigdy taki nie był
-Odpowiadaj jak cię pytam - Krzyknął po czym uderzył mnie w twarz. Pod wpływem jego siły upadłam na podłogę. Od razu złapałam się za policzek. Wolałam teraz nie wstawać aby bardziej go nie sprowokować.

W końcu po kilku minutach Chris poszedł na taras aby zapalić. Szybko i cicho wstałam po czym pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju małej gdzie miałam też swoje rzeczy. Przebrałam się i położyłam obok niej na łóżku. Objęłam ją mocno i zamknęłam oczy. Starłam pojedyncze łzy. Dla czego Leon nie może być teraz z nami. Westchnęłam cicho i próbowałam zasnąć. Po kilku minutach usłyszałam jak Chris wchodzi do pokoju ale nie ruszałam się. Udawałam że śpię. Na szczęście nie dotknął mnie nawet i wyszedł. Może żałuje? Może wcale nie chciał tego zrobić. Był zdenerwowany i tak jakoś wyszło. Jutro wszystko będzie dobrze, tak jak było wcześniej. Z tą myślą zasnęłam.

*********
Pam, pam, pam :D Oto i jest kolejny rozdział :P Jak widzicie zaczyna się już troszkę dziać ale nic wam nie zdradzę :D Powiem wam tylko że mam pewien plan :D
Matko jakoś ostatnio odzyskałam wenę :D Mam nadzieję że teraz rozdziały będą pojawiały się częściej.
Miał się pojawić jutro ale jest dziś :P Podziękujcie dla Kacpra który udostępnił mi laptopa :D (Wtajemniczeni wiedzą o kogo chodzi :D)

Jak widzicie Leon odzyskał pamięć, Violka jest we Francji a jej nowy ukochany...
No tego nie skomentuję
Jak wam się podoba ten rozdział?
Dla mnie się podoba :D Nawet nie wiecie jaką miałam świetną zabawę pisząc go :D
No ale dobra już nie przynudzam :P
Czytajcie oceniajcie i komentujcie :D
Do przeczytania w kolejnym <33 Kocham was ♥ ♥ ♥ Buziaki :**

niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 10 -Czy zostaniesz moją żoną?

2 TYGODNIE PÓŹNIEJ

~*~
-Ale dziewczyny tłumaczę wam że chcę wyjechać - Powiedziałam stanowczo. Męczą mnie już od ponad godziny abym została. Ale ja już postanowiłam i niema odwrotu. Wyjeżdżam i nikt mnie nie powstrzyma. Moje serce i tak już pękło na milion kawałków. nie chcę aby dalej tak się działo
-To wytłumacz nam dla czego chcesz wyjechać, bo jak na razie mówisz tylko że wyjeżdżasz i
koniec.- Powiedziały zgodnie Lu razem z Fran. - Ale chcemy wiedzieć dlaczego mała martwimy się o ciebie - Dodały. jedna złapała mnie za jedną rękę a druga za drugą.
-Tydzień temu był u mnie Leon... - Zaczęłam mówić. Chociaż nie wiem czy chcę im to mówić. Sam im powinien to oświadczyć. W końcu to jego życie. - Spytał mnie o radę. Chce oświadczyć się Larze. Nie bardzo wiedział jak miał to zrobić więc mu podpowiedziałam co nieco. Dziewczynie nie umiem tu być z tą myślą że on jej się oświadczy i będą razem, że wezmą ślub. - Dodałam.
-No dobrze rozumiemy cię, ale powiedz nam przynajmniej gdzie chcesz wyjechać - Powiedziała Lu. Spojrzałam na nie
-Powiem jeśli obiecacie że Leon się nigdy nie dowie gdzie jestem -Powiedziałam stanowczo.
-Obiecujemy Viola, nam możesz ufać - Powiedziała Fran.
-Dobrze więc planuje pojechać gdzieś daleko - Zaśmiałam się nerwowo - A tak serio to chcę jechać do ciotki do Francji - Dodałam spokojnie

~*~
Dzisiaj planuję oświadczyć się Larze. Chociaż jak tylko o tym myślę to czuję dziwne ukłucie w sercu. Nie mam pojęcia o co chodzi. No nie ważne. Wszystko jest już przygotowane czekam tylko na Larę i wychodzimy. Po chwili zeszła na dół całkiem ładnie ubrana. Ale nie tak jak Violetta. O matko planuję się oświadczyć swojej dziewczynie a myślę o matce swojego dziecka. Co ja robię?

Wyszliśmy właśnie z restauracji i idziemy na "Romantyczny spacer". Postawiłem na plażę. Tak jak podpowiadała mi Violetta. Jestem mega zestresowany. A wyjątkowe dla nas dwojga miejsce to ławka nad jeziorkiem. Postanowiłem właśnie tam jej się oświadczyć. W końcu po kilku minutach znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu
-Kochanie po co tu przyszliśmy? - Spytała ciekawa Lara. Jest ciekawska i to mi w niej przeszkadza, nie wiem czemu. Dobra przyzwyczaję się do tego
-Może to nie jest żadne idealnie miejsce ale chciałem to zrobić tutaj. - Powiedziałem po czym uklęknąłem na jedno kolano - Czy zostaniesz moją żoną? - Spytałem szybko. Nie wiem czemu ale robię to jakoś niechętnie. No cóż takie życie.
-Tak kochanie to moje marzenie - Powiedziała szczęśliwa Lara. Po chwili włożyłem pierścionek na jej palec i wstałem. Ona mnie pocałowała.

Po dłuższym czasie wróciliśmy do domu. Byliśmy jeszcze na spacerze. Od razu udałem się do łazienki. Wykonałem wieczorne czynności i położyłem si e w łóżku czekając na Larę. Zjawiła się po kilu minutach.Położyła się obok mnie i nakryła kołdrą po czym się wtuliła i zasnęła. Ja leżałem jeszcze długo i myślałem.

~*~
Kiedy mała już spała zaczęłam szukać jakiegoś korzystnego lotu do Francji. Znalazłam i zamówiłam bilet po czym zaczęłam pakować wszystkie rzeczy moje i małej do walizki. Znalazłam jeszcze kilka rzeczy Leona więc wyniosłam je na strych. To samo zrobiłam z naszymi wspólnymi zdjęciami i pamiątkami. Nie chcę o nim pamiętać. Chcę zapomnieć tak jak on zapomniał o mnie. Skończyłam późno w nocy. Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam. Niestety nie na długo



***
Kochani komentujcie :P !! Oceniajcie a być może już nie długo pojawi się kolejny rozdział :)

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 9 - Potrzebuję rady


OKOŁO 3 TYGODNIE PÓŹNIEJ 

~*~
Od pamiętnej imprezy minęły już prawie trzy tygodnie. Od tamtego czasu razem z Larą mocno się do siebie zbliżyliśmy. Dobra nie ma co się oszukiwać. Ja kocham ją a ona mnie. Mieszkamy razem już od jakiegoś czasu. Oczywiście nie podoba się to nikomu. Fede, Lu, Diego i Fran wszyscy są przeciwni. Tylko nie Violetta. Ona to akceptuje. Powiedziała że chce żebym był szczęśliwy i nie zamierza stawać mi na drodze do szczęścia. Doceniam to bo wiem że mnie kocha. Powiedziała mi to kilka razy. Jest mi cholernie ciężko. Nadal nie mogę sobie nic przypomnieć chociaż bardzo bym chciał.

Teraz właśnie idę do Violi i Bell. Chcę się spotkać z małą, zabrać kilka swoich rzeczy i koniecznie pogadać z Violettą. Potrzebuję jej rady. Wiem że nikt inny mi nie pomoże. A już na pewno nie Fran i Lu. W końcu dotarłem na miejsce i stanąłem pod drzwiami. Nie wiem co mam teraz zrobić. Niby mam klucz ale nie wiem czy powinienem go używać. Chyba nie wypada. W końcu już tu nie mieszkam. Zapukałem do drzwi i czekałem aż ktoś mi otworzy. Po kilku minutach w drzwiach pojawiła się Violetta. Uśmiechnęła się lekko na mój widok. 
-Hej - Przywitałem się od razu - Mogę na chwilę? - Spytałem
-Hej, jasne wchodź - Powiedziała i przepuściła mnie w drzwiach. Minąłem ją i rozebrałem się. - Masz przecież klucze więc ich używaj - Dodała z lekkim uśmiechem. Udała się do salonu i usiadła obok naszej córeczki na dywanie. Zaczęły się razem bawić. Wyglądały słodko. Podszedłem do nich i kucnąłem przy małej po czym pocałowałem ją w czoło. Kontem oka widziałam jak Violetta się uśmiechnęła i przymknęła na chwilkę oczy.                        
-Wszystko okej? - Spytałem niepewnie.
-Tak, tylko... - Zaczęła - Jak chcesz to opowiem ci coś z przed wypadku - Dodała
-Jasne - Powiedziałem z delikatnym uśmiechem
-Zawsze jak wychodziłeś na trening a ja nie chciałam żebyś szedł to obrażałam się na ciebie i szłam na strych. Tam siadałam w koncie i patrzyłam w okno, był tam widok na morze. Przychodziłeś i wtedy całowałeś mnie w czoło, mówiłeś że mnie kochasz, że wrócisz niedługo i żebym pomyślała co chcę robić wieczorem - Mówiła z uśmiechem. - Wtedy w dniu wypadku też tak było. Tylko ja leżałam w sypialni i prosiłam żebyś nie szedł. - Dodała.

~*~
Leon i Bell poszli do jej pokoiku. Powiedział że dzisiaj to on położy ją spać. Skorzystałam z okazji i zaczęłam przeglądać papiery do firmy. Muszę w końcu zabrać się za projekt bo nigdy go nie zrobię a termin goni.

Po kilku minutach z góry zszedł Leon. Spojrzałam na niego
-Śpi? - Spytałam i z powrotem przeniosłam swój wzrok w komputer.
-Tak śpi - Powiedział i usiadł na kanapie. - Potrzebuję rady - Dodał niepewnie. Zamknęłam laptopa i spojrzałam na niego
-Jakiej? - Spytałam zdziwiona. On potrzebuje mojej rady? Dziwne. Przecież mógł pójść do każdego. Do dziewczyn lub chłopaków.
-Planuję się oświadczyć Larze, mogłabyś mi coś poradzić? - Spytał patrząc w podłogę. No przyznam że mnie zaskoczył. Teraz to bym chętnie się zamknęła w sypialni popłakała. Ale najpierw muszę mu pomóc. Przygryzłam wargę aby się nie rozpłakać i usiadłam obok niego. Zamknęłam oczy.
-Nie zapomnij o pierścionku - Zaśmiałam się lekko aby rozluźnić atmosferę. - A później zaproś ją na jakąś kolację, po kolacji romantyczny spacer brzegiem morza a następnie wyjątkowe dla was obojga miejsce. Tam kilka świeczek, płatki róż, romantyczny nastrój. Klękasz przed nią i wyciągasz pierścionek. Pytasz ją "Czy chcesz uczynić mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi i zostać moją żoną a w przyszłości matką naszych dzieci?". Ona się zgadza i jesteście szczęśliwi. - Powiedziała i starła pojedyncze łzy.
-Idealnie, dziękuję - Zaśmiał się i wstał. Pocałował mnie w policzek - Wpadnę do małej pod koniec tygodnia - Powiedział - Cześć - Zawołał kiedy zamykały się drzwi.
-Kocham cię - Szepnęłam po czym udałam się do drzwi i je zamknęłam. Sprzątnęłam wszystkie dokumenty i zaniosłam je do sypialni. Położyłam się i zamknęłam oczy. Zaczęłam płakać.

Leon zamierza jej się oświadczyć. Teraz to ona będzie tą szczęściarą którą kiedyś byłam ja. Teraz to ona zostanie panią Verdas. Zostaje mi mieć nadzieję że on sobie coś przypomni, że przypomni jak bardzo mnie kocha. "Nadzieja matką głupich ale w końcu każda matka kocha swoje dzieci". A ja kocham ciebie Leonie Verdasie. Przypomnij sobie co kol wiek...



******

Dzisiaj taki króciutki rozdział ale musiałam go napisać. Dopadła mnie jakaś dziwna wena :P No nie wiem :D
Teraz kochani rozdziały będą się pojawiały właśnie kiedy będę miała wenę. Czyli nie będą pojawiać się systematycznie za co bardzo przepraszam :**
Chcę bardzo skończyć te opowiadanie dla tego rozdziały będą się pojawiały kiedy będą. Mam nadzieję że się nie pogniewacie i że mnie zrozumiecie. 

Oceniajcie dzisiejszy rozdział :) 
Bijcie za to co chce zrobić Verdas jeśli chcecie :P 
Czekajcie na kolejny rozdział i trzymajcie kciuki aby wena była :P 

No to na dzisiaj chyba tyle :) 
Trzymajcie się :)
Buziaczki :**

niedziela, 10 maja 2015

Rodział 8 - Lara

 Dzień Imprezy
Zacząłem się szykować na imprezę. Otwierają dzisiaj ten nowy klub a chłopaki nie chcą odpuścić i każą mi iść z nimi. No w sumie mogę się wybrać acz kol wiek nie ukrywam że wolałbym posiedzieć ze swoją córeczką i Violettą. No dobra koniec tego. Ubieram się i wychodzę.

Jestem ubrany w zwykłe dżinsy a do tego koszulę. Włosy mam postawione na żel. Podobno jak się jeszcze uczyliśmy to lubiłem te całe imprezy. No zobaczymy czy spodoba mi się to teraz. Zszedłem na dół i spojrzałem na chłopaków którzy siedzieli już na kanapie i bawili się z moją córką. Zaśmiałem się na widok tego jak mała ciągała Fede za nos. Przysiadłem na kanapie.
-No panie ładny możemy iść? - Spytał Diego. Spojrzałem na niego i się zaśmiałem
-Jasne że możemy - Powiedziałem w między czasie sznurując buty - Tylko zostaw moje dziecko w domu - Dodałem patrząc na Fede który wstał z małą z kanapy i zaczął kierować się do drzwi.
-A no tak - Powiedział i wrócił z dziewczynką, postawił ją na dywanie po czym mała pobiegła się bawić do Lu i Fran a my wyszliśmy z domu.

~*~
-Żeby tylko nikogo nie poznał, żeby tylko nie poznał żadnej dziewczyny, żeby tylko z żadną dziewczyną się nie przespał, nie zakochaj się, nie poznawaj nikogo, najlepiej nie gadaj z dziewczynami - Mówiłam sama do siebie całkiem cicho.
-Viola możesz mi powiedzieć co ty wygadujesz? - Spytała Lu. Odwróciłam się i spojrzałam na przyjaciółkę. Stała oparta o ścianę i słuchała mnie.
-No on nie może się w nikim zakochać ani nic - Powiedziałam
-Violu zrozum że on może nie pamięta ale na bank czuje że cię kocha, nie jesteś mu obojętna i na bank nie zrobi nic głupiego - Uśmiechnęła się lekko i mnie przytuliła.
-A jak się zakocha? - Spytałam - Przecież on mnie nawet nie pamięta - Westchnęłam
-Violka przestań będzie dobrze, kładź małą dawaj winko filmy i się bawimy - Powiedziała

Położyłam małą i po cichu zeszłam na dół. Wzięłam trzy kieliszki i wino po czym udałam się do dziewczyn. Siedziały na kanapie a film był już załadowany, nalałam nam wina. Podałam kieliszek każdej i usiadłam wygonie. Zaczęłyśmy oglądać film, pić wino i dużo rozmawiać.

~*~
Weszliśmy z chłopakami do klubu. Rozejrzałem się i miałem ochotę wyjść. Jakoś nie czuję się dobrze w tym miejscu.
-Chłopaki wracam do domu - Powiedziałem i się odwróciłem aby udać się do wyjścia.
-Zostajesz - Powiedział stanowczo Diego - Dziewczyny mają w domu swój wieczór a my zostajemy utaj - Dodał. Westchnąłem i usiadłem przy stoliku. Fede udał się po piwo a Diego rozgląda się po parkiecie. Również tam spojrzałem.

Po kilku minutach siedzenia mój wzrok zatrzymał się na ślicznej brunetce. Była ubrana bardziej na sportowo ale wyglądała idealnie. Brązowe włosy. Uśmiech sam mi się pojawił na ustach.
-Zaraz wracam - Powiedziałem i wstałem. Udałem się do baru gdzie siedziała dziewczyna.
-Hej - Powiedziałem - Jestem Leon - Dodałem. Matko nawet nie wiem jak się podrywa dziewczyny. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła
-Cześć, Lara - Uśmiechnęła się
-Zatańczysz? - Spytałem niepewnie. Kiwnęła głową więc wyciągnąłem rękę w jej kierunku i oboje udaliśmy się na parkiet. Akurat puścili wolną piosenkę.

Przetańczyliśmy razem kilka piosenek. W między czasie dużo rozmawialiśmy. Odprowadziłem ją do baru i zamówiłem jej drinka a sobie piwo.
-To może pojedziemy do mnie? -Spytała z lekkim uśmiechem
-No możemy - Powiedziałem - Powiem tylko kumplom - Dodałem i udałem się w ich kierunku
-No panowie ja spadam - Zaśmiałem się wskazując na brunetkę
-A co z Violą? - Spytał Diego
-Co? Przecież nawet nie wiem kimona dla mnie jest. Mówicie mi że to moja narzeczona a może tak na prawdę to może być tylko matka mojego dziecka - Powiedziałem - Rano będę w domu - Dodałem i udałem się do Lary.

~*~
Z dziewczynami położyłyśmy się spać dopiero w okolicach 01:00 w nocy. Chłopaków jeszcze nie było ale Fran mówiła że podobno mają spać u nich. Mam nadzieję że Leon grzecznie poszedł z nimi spać. Znaczy nie tak dosłownie z nimi. Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy. Oby nie zachowywał się tak jak kiedyś na imprezach że na każdej miał inną. Nie, on nie jest teraz taki, zmienił się. Wszystko będzie dobrze. Z tą myślą zasnęłam.

~*~
Weszliśmy do apartamentu Lary. Trzeba przyznać że ma tu bardzo ładnie. Rozebraliśmy się i udaliśmy do salonu który znajdował się po prawej stronie. Usiedliśmy na kanapie.
-Piwo? - Spytała
-Chętnie - Powiedziałem. Dziewczyna wyszła z pokoju i udała się na przeciwko. Myślę że właśnie tam jest kuchnia. Po chwili wróciła z kilkoma piwami w ręku. Postawiła wszystko na stole, jedno podała mi i jedno wzięła sobie.
-Powiesz mi coś o sobie? - Spytała. Westchnąłem. Nie wiem czy nadal będzie mną zainteresowana jak się dowie. No dobra raz kozie śmierć. Wziąłem głęboki wdech i chwyciłem ją za rękę.
-Znam cię dopiero kilka godzin ale czuję że to coś wyjątkowego więc powiem ci coś - Napiłem się piwa. Odstawiłem puszkę i usiadłem do niej bokiem. -Jestem
Leon, Leon Verdas, mam 24 lata i dziecko. Bardzo kocham moją córeczkę. Jestem kierowcą motokrosowym. Ponad rok temu miałem  leżałem w śpiączce przez 14 miesięcy. Od tamtego czasu pamiętam tylko to że mam na imię Leon, mam 24 lata, jestem kierowcą i mam dziecko. Do tego dwóch przyjaciół. - Powiedziałem szybko patrząc w jej oczy.
-Łał, wiedziałam że jesteś kierowcą ale nie wiedziałam że miałeś wypadek- Powiedziała - Też jesteś dla mnie ważny choć znamy się tak krótko, czuję do ciebie coś wyjątkowego. No i akceptuję twoje dziecko - Uśmiechnęła się i musnęła moje usta. Z chęcią odwzajemniłem pocałunek. W między czasie wsunąłem dłonie pod jej koszulkę.
-Czekaj najpierw ty mi coś o sobie powiedz - Zaśmiałem się odrywając od niej swoje usta.
-Jestem Lara ale to już wiesz, mamy trochę wspólnego bo jestem mechanikiem na torze motocrossowym tu nie daleko. Mam 23 lata i nie mam dziecka - Zaśmiała się uroczo po czym musnęła moje usta - A teraz mam ochotę na ciebie - Usiadła na mnie okrakiem i zaczęła mnie całować. Odwzajemniałem każdy jej pocałunek który po chwili przedłużałem z uśmiechem. Czułem się przy niej cudownie.

Po długim czasie leżeliśmy wtuleni w siebie i poznawaliśmy siebie na wzajem. Opowiadałem jej o sobie to co wiedziałem i pamiętałem a ona opowiadała mi o sobie, spędziliśmy tak całą noc.

****
No i kochani mamy kolejny rozdzialik :D Matko nie wiem jak ja go napisałam ale na pisałam :) Chciałabym teraz dodawać rozdziały raz w tygodniu ale nie zawsze mam czas :/ Ehh :( No zobaczę co da się z tym zrobić :)
Tym czasem oceniajcie rozdział :)
Buziaczki :**

środa, 22 kwietnia 2015

[Post Organizacyjny] Mała przerwa

Hej Kochani :*
Pewnie zauważyliście że ostatnio nie pojawiają się rozdziały. Idzie to za sprawą tego że nie mam ostatnio weny. Kochani nie będę tu dużo pisała. Proszę was o 2 tygodnie wolnego. Przez ten czas postaram się napisać kilka rozdziałów na zapas. Żeby nie było zawieszam i tego bloga i tego drugiego też.

W takim razie raz jeszcze 2 tygodnie i wracam do was z nową energią :) Mam nadzieję :D Jeśli coś miałoby się zmienić dam wam znać :)

Pamiętajcie że was nie zostawię i na bank do was wrócę :**

Mam nadzieję że mnie zrozumiecie :)

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Rozdział 7 - Śniło mi się

            

Dzisiejszego dnia obudziłem się kilka minut po 7. Od razu wstałem i zszedłem na dół. Miałem zamiar zrobić śniadanie dla wszystkich. Wszedłem do kuchni i ujrzałem postać brunetki. Usiadłem  na krześle i obserwowałem ją kilka minut. Była ubrana w krótkie szorty i koszulkę.

Rozdział 6 - Powrót do domu


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Ten tydzień był strasznie męczący. Leon nadal nie odzyskał pamięci. Byłam u niego codziennie i codziennie mu opowiadałam, chłopacy też u niego byli ale to nic nie pomogło. Rehabilitacja trwała pięć dni, dzięki temu Leon normalnie może chodzić. A dzisiaj w końcu go wypisują. Ciekawe gdzie będzie chciał mieszkać. Chciałabym żeby w końcu odzyskał pamięć. Nawet Bel nie pamięta ale opiekuje się nią jak prawdziwy tatuś. Może czuje że jest jej tatą. Jeśli tak dalej pójdzie to będę musiała o nim zapomnieć. No niestety. Mówią że nadzieja umiera ostatnia więc mam nadzieję że odzyska pamięć i wróci do mnie i do małej.


czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 5 - Czarna dziura


Usłyszałam dzwonek do drzwi więc zeszłam na dół. Do domu weszła Fran. Umówiłam się z nią że popilnuje dziś Bel kiedy ja pojadę do szpitala. Jest już trochę po 11 ale nie chciałam jechać na same ranki tak jak to robiłam zawsze. Przytuliłyśmy się na przywitanie i poszłyśmy do kuchni.
Nalałam do dwóch kubków kawy.
Udałyśmy się do salonu i usiadłyśmy na kanapie.
Zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy. W końcu rozmowa zeszła na temat Leona.               
-Violu rozmawiałaś wczoraj z lekarzem? - Spytała.
Spojrzałam na nią i pokręciłam głową
-Mówiłam wam wczoraj że nie było kiedy bo lekarz
chciał go zbadać - Powiedziałam
-Myślałam że tamta wersja była dla wszystkich i że dla mnie masz jakąś inną - Zaśmiała się, ja po chwili również.
-Mam nadzieję że dzisiaj mi coś powiedzą - Powiedziałam i po chwili wstałam z kanapy. - Chodź pokażę ci co i jak - Dodałam kierując się na górę a Fran za mną. Weszłyśmy do sypialni
-Mała będzie spała do 13, jak wstanie dasz jej zupkę która jest w kuchni przy kuchence, tam masz pieluszki i resztę, gdyby się pobrudziła ubrania są w garderobie - Powiedziałam wszystko torebkę i telefon. Zeszłyśmy z powrotem na dół. Ubrałam buty po czym wzięłam kluczyki od auta i pożegnałam się z Fran. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta.

Wysiadłam z auta i weszłam do wielkiego budynku. Wjechałam,na odpowiednie piętro i udałam się do gabinetu jego lekarza. Zapukałam po czym weszłam do środka. Przywitałam się z lekarzem i usiadłam na krześle tak jak mi wskazał.
-Panie doktorze co z Leonem? - Spytałam
spokojnie
-Wszystko jest dobrze będzie potrzeba tylko kilka godzin rehabilitacji. Myślę że powinniśmy się wyrobić w ciągu tygodnia. - Powiedział
-Dziękuję, czy mogę się z nim zobaczyć? - Spytałam
-Tak, tylko... - Powiedział lekarz a dla mnie nie było trzeba już nic więcej mówić. Ważne że mogłam go zobaczyć. Szybko zerwałam się z miejsca.
-Dziękuje - Powiedziałam i wyszłam. od razy wyszłam z gabinetu lekarza. Słyszałam jak jeszcze mnie wołał ale nie zwróciłam na to uwagi. Postanowiłam że pójdę do niego później.

Przeszłam cały korytarz i stanęłam przed salą Leona. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam klamkę po czym weszłam do sali. Spojrzałam na chłopaka który leżał na łóżku. Spojrzał na mnie i jakby lekko się uśmiechnął. Podeszłam bliżej łóżka i usiadłam na krześle.
-Cześć jak się czujesz? - Spytałam od razu.
-W porządku dzięki - Powiedział niepewnie. Cały czas jakoś dziwnie mi się przyglądał.
-Ciesze się że w końcu się obudziłeś kochanie - Uśmiechnęłam się lekko na co on zrobił zdziwioną minę
-Kkkochanie? - Spytał zdziwiony
-No jesteś moim chłopakiem - Wytłumaczyłam szybko. To strasznie dziwne że zadaje mi takie pytania.
-Jak masz na imię? - Spytał mnie
-Leon to nie jest zabawne - Zaśmiałam się nerwowo. Zawsze był kiepski w żartowaniu.
-Pytam poważnie - Powiedział - Jak masz na imię? - Spytał ponownie
-Violetta - Powiedziałam poważnie. W moich oczach zaczynały zbierać się łzy. - Nie pamiętasz nic? - Spytałam
-Czarna dziura - Powiedział i spojrzał na mnie - Opowiedz mi coś - Dodał po chwili. Moje łzy spływały już po policzkach
-Przepraszam na chwilkę - Powiedziałam i wyszłam z sali. Usiadłam na parapecie na korytarzu i zaczęłam płakać. Nie pamięta nic. Mnie, Bel nikogo. Westchnęłam. No nie wierzę ale w sumie czego mogłam się spodziewać. Leżał w tej cholernej śpiączce ponad rok.

Po około 10 minutach płakania wzięłam się w garść i wróciłam do sali. Usiadłam na swoim poprzednim miejscu i spojrzałam na niego. chciałabym go teraz przytulić ale jak nic nie pamięta to lepiej nie będę mu nic mieszała.
-Opowiesz mi coś teraz? - Spytał
-Tak już - Powiedziałam i wzięłam głęboki wdech - Nazywasz się Leon Verdas i jesteś kierowcą motocrossowym. Na motorze jeździsz od 17 roku życia. Uczyliśmy się razem w liceum i w Studio gdzie uczyliśmy się muzyki. Parą zostaliśmy po roku znajomości. - Mówiłam a z moich oczu mimo woli leciały łzy.  - Miałeś wypadek na motorze na zawodach. -Dodałam szybko i starłam łzy - Masz brata Alexa - Mówiłam dalej
-A ty jesteś Violetta moja dziewczyna - Powiedział. i złapał mnie lekko za rękę. Pokiwałam głową.
-Póki mnie nie pamiętasz to nie jestem twoją dziewczyną - Powiedziałam cicho. Nie chcę żeby był ze mną na siłę lub coś. Wolę żeby najpierw odzyskał pamięć
-A ta mała dziewczynka co tu wczoraj była? - Spytał
-To była Bel nasza córeczka - powiedziałam - To była nasza wspólna decyzja, oboje chcieliśmy dziecko i byliśmy tego świadomi. Nie mogłeś się doczekać aż przyjdzie na świat. A kiedy się dowiedziałeś że to dziewczynka to totalnie oszalałeś ze szczęścia - Uśmiechnęłam się lekko na tamte wspomnienia. Spojrzałam na niego i zobaczyłam na jego twarzy lekki uśmiech.

Siedziałam u niego już ponad 4 godziny, opowiadałam mu i wspominałam dawne czasy. Dałabym wszystko żeby tylko odzyskał pamięć. No ale cóż.
-Pewnie poleżysz tu jeszcze tydzień bo musisz przejść rehabilitację, tak mówi lekarz - Powiedziałam
-A później? - Spytał niepewnie
-A później cię wypiszą - Powiedziałam
-Powiesz mi gdzie ja mieszkałem? - Spytał.
-Ze mną i Bel w naszym domu, jeśli tylko będziesz chciał to przygotuję ci u nas pokój a jeśli nie to poproszę Diego lub Fede żeby cię zabrali do siebie - Wstałam z krzesła i wzięłam swoją torbę
-Diego i Fede? - Spytał zdziwiony, no tak zapomniałam
-To twoi przyjaciele, znacie się od gimnazjum - Powiedziałam, on jedynie pokiwał głową
-Odpoczywaj cześć - Powiedziałam po czym wyszłam z jego sali. Westchnęłam i wyszłam ze szpitala po czym wsiadłam do auta.

Musiałam zajechać do sklepu i zrobić drobne zakupy. Oczywiście normalnie nigdy nie mam czasu chyba że ktoś pilnuje Bel. Z nią się kompletnie nie da robić zakupów, strasznie piszczy i płacze.

Po godzinnych zakupach w końcu wróciłam do domu. Z siatkami weszłam do kuchni i spojrzałam na Fran i Diego którzy stali i rozmawiali. Spojrzałam i się uśmiechnęłam do nich lekko. Odwzajemnili mój uśmiech. Przywitałam się z Diego.
-No mów co z Leonem - Powiedział Diego.
-Nic nie pamięta - Powiedziałam i zaczęłam rozpakowywać zakupy
-Jak to nic nie pamięta? - Zdziwiła się Fran. Musiałam im wszystko wytłumaczyć. Fran od razu mnie przytuliła
-Wszystko będzie dobrze zobaczysz - Powiedziała mi na ucho. Uśmiechnęłam się
-Musi być dobrze - Powiedziałam
-Ja do niego zajrzę później i pogadam z nim - Dodał Diego.
-Możesz próbować - Zaśmiałam się lekko

Gadaliśmy jeszcze jakiś czas po czym Fran i Diego musieli już iść. Zabrałam małą z salonu i razem poszłyśmy na górę. Poszłyśmy do łazienki i umyłam małą po czym przebrałam ją w piżamkę. Poszliśmy do sypialni. Ukołysałam małą po czym położyłam ją do łóżeczka. Sama udałam się do łazienki i wykonałam wieczorne czynności i się przebrałam. Wróciłam do pokoju i położyłam się do łózka po czym zamknęłam oczy. Po kilku minutach zasnęłam

************
Przed wami kolejny już 5 rozdział :D Mam nadzieję że przynajmniej trochę was zaskoczyłam z utratą pamięci przez Leona :) Dawajcie znać w komciach :D
Buziaczki :**

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 4 - Obudził się?


10 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Dzisiaj jak co rano od około dwóch tygodni wstałam i zeszłam na dół po czym położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Mała jeszcze spokojnie spała na górze i nie zamierzałam jej budzić. Już od dwóch tygodni nie byłam w szpitalu i szczerze to nie wiem czy mam ochotę tam jechać. On nadal się nie obudził a ja już nie mam do tego siły. Mam coraz mniej nadziei że kiedy kol wiek się obudzi.Nie ma z nim żadnego kontaktu. Wiem że Fede o Diego jeździli do niego co jakiś czas. Ale ja chyba już nawet nie mam na to siły.

Po około godzinie bezczynnego leżenia i gapienia się w telewizor wstałam i udałam się do kuchni. Wstawiałam wodę aby się zagotowała. Wyjęłam dzbanek w którym zaparzę kawę i dodatkowo kubek do którego wrzuciłam torebkę herbaty. Kiedy woda już się zagotowała zalałam kawę w dzbanku i odstawiłam go po czym wlałam wody do kubka. Wyjęłam produkty potrzebne na naleśniki i zaczęłam rozrabiać ciasto. Wyciągnęłam patelnię którą postawiłam na gazie i nalałam na nią oleju. Zaczęłam smażyć naleśniki kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zmniejszyłam gaz i udałam się do drzwi.
Otworzyłam je a w drzwiach stał Fede razem z Lu.                                                              
                                                                                                             
Wpuściłam ich i poszłam do kuchni gdzie dokończyłam                   
smażyć naleśniki Słyszałam że Lu i Fede szepczą
coś między sobą a po chwili siadają.
Czułam ich wzrok na sobie ale nie przejmowałam się tym i gotowałam dalej.
-Chcecie kawy? - Spytałam odstawiając patelnię do zlewu. Spojrzałam na nich. Lu kiwnęła głową więc wyciągnęłam dwa kubki i wlałam do nich kawy. Postawiłam przed nimi i nałożyłam sobie na talerz naleśniki.
-Zjecie ze mną? - Spytałam. Usiadłam na przeciwko nich i zmierzyłam ich wzrokiem.
Westchnęłam i zaczęłam jeść.
-Viola nie było cię u niego dwa tygodnie myślę że
powinnaś pojechać do szpitala chociażby na
pięć minut. - Powiedział Federico - On cię potrzebuje,
myślisz
że czemu jego stan tak nagle się pogorszył? - Spytał lekko zły. Przełknęłam dość głośno ślinę i spojrzałam na niego.
-Poggorszył? - Spytałam lekko się jąkając. To nie może być prawda.
Znów będzie gorzej tak jak mniej więcej pół roku temu kiedy nie było mnie u niego przez miesiąc bo mała chorowała.
-Viola odkąd do niego nie zaglądasz jest źle, był jeden lepszy dzień kiedy nawet ściskał moją rękę i ruszał palcami ale znów jest gorzej. Zajrzyj do niego chociaż na chwilkę. Z Bel, posłucha jej głosu poczuje waszą obecność. Viola proszę - Mówił a ja jadłam. Czasami jak zacznie gadać to buzia mu się nie zamyka przez godzinę. Spojrzałam na niego i pokiwałam głową.
-Pojadę ale tylko na chwilę - Powiedziałam - Nie wiem czy on się wybudzi. Chcę sobie ułożyć w końcu życie. Chyba mam do tego prawo - Powiedziałam po czym dopiłam herbatę i włożyłam naczynia do zlewu.

Udałam się na górę i weszłam do garderoby. Wybrałam ubrania na dziś. Lu mówiła że jest chłodniej niż wczoraj więc postawiłam na dżinsy i na bluzkę z krótkim rękawkiem z miętowym sercem. Do tego wzięłam czarną marynarkę i czarne buty na niezbyt wysokim obcasie. Udałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy. Owinęłam włosy ręcznikiem i się dokładnie wytarłam. Ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Następnie wysuszyłam włosy i zrobiłam luźnego koka. Zrobiłam delikatny makijaż i wróciłam do pokoju. Wszystko zajęło mi około godziny. Włożyłam na nogi szpilki i weszłam do pokoju obok.

Wybrałam sukieneczkę dla małej po czym zabrałam inne potrzebne rzeczy. Wychodząc z pokoju usłyszałam śmiechy i chichy dobiegające z dołu. Zaśmiałam się pod nosem po czym skierowałam się na dół i weszłam do salonu. Spojrzałam na kanapę na której siedziała Lu i Fede z małą i łaskotali ją.
-Możecie zostawić moją córkę bo w końcu ją zamęczycie - Zaśmiałam się i usiadłam na kanapie na przeciwko nich.
-Jasne jasne - Zaśmiał się Fede po czym mi ją podał. Zaczęłam ją przebierać.
-Bel zjadła jak byłaś w łazience - Powiedziała Lu. Pokiwałam głową.
Kiedy skończyłam przebierać małą poddałam ja Lu a sama udałam się raz jeszcze na górę. Zabrałam swoją torbę i misia dla małej. Chwyciłam jeszcze telefon i wyszłam z sypialni.

Wyszliśmy z domu a promienie słońca zaczęły ogrzewać moją twarz. Wsunęłam okulary przeciwsłoneczne na nos żeby nie raziło mnie słońce i podeszłam do auta. Otworzyłam je a Fede wsadził małą do fotelika i ją przypiął.
-Jedziecie do szpitala czy nie? - Spytałam kładąc torebkę na miejscu pasażera. Podałam małej  misia i spojrzałam na przyjaciółkę.
-Nie my wracamy do domu, później do niego zajrzymy - Powiedziała. Pokiwałam głową i obeszłam auto.
-Zadzwonię później - Powiedziałam i wsiadłam do auta. Odpaliłam silnik i ruszyłam.

Weszłyśmy do jego sali. Spojrzałam na jego łózko i wyglądał jak zwykle.
Posadziłam małą na jego
łóżku przy jego nogach a sama usiadłam na kanapie
niedaleko łóżka. Przyglądałam się małej która bawiła się
misiem i coś mówiła pod noskiem. Uśmiechnęłam się i obserwowałam ich uważnie. Po kilku minutach usiadłam bliżej łózka na krześle. Chwyciłam go za rękę a drugą rysowałam wzorki na jego dłoni.
-Mógłbyś się już obudzić - Powiedziałam. Pogładziłam małą po główce i spojrzałam na nieprzytomnego chłopaka.
-Kochanie to już ponad rok. Obudź się bo nie mam już siły. Potrzebuję cię, mała też. Cholernie tęsknię i nie daję rady już sama. Niedawno dostałam pracę, a mała pójdzie do żłobka. Ale zaczynam dopiero we wrześniu. Bo we wrześniu dopiero przyjmą małą do żłobka. Szef mi poszedł na rękę. - Mówiłam cały czas.


Siedzimy tu już ponad godzinę a podobno miałam przyjechać tylko chwilkę. Eh, zawsze ze mną tak jest. Obiecuję a później i tak robię to po swojemu. Mała teraz już leży na nogach Leona i słodko coś do siebie mówi. -Tata - Wymamrotała słodko. Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.
Nagle poczułam jak by ścisnął moją dłoń. Spojrzałam na niego
-Kochanie zrób tak jeszcze raz proszę - Powiedziałam, zero reakcji.
-Ta-ta - Powiedziała mała i się ułożyła
-Tak kochanie tatuś - Powiedziała z uśmiechem. Znów jakby ścisną moją rękę. Spojrzałam na niego a następnie na jego dłoń. Ruszał palcami.
-Proszę cię otwórz oczy kochanie - Powiedziałam cicho. Cały czas ruszał palcami i delikatnie ściskał moją dłoń. Uśmiechnęłam się dokładnie go obserwowałam. Czekałam na coś więcej. Chciałam żeby w końcu się obudził.
-Tata a-a-a, ta-ta psi - Powiedziała Bel. Zaśmiałam się pod nosem.
-Kochanie tata na pewno nie długo się obudzi - Powiedziałam spokojnie obserwując raz ją raz jego. On cały czas delikatnie ściskał moją rękę i ruszał palcami. Może to oznacza że w końcu się obudzi. Minęło 14 miesięcy i były takie momenty kiedy wątpiłam, nadal są. Teraz wątpię że się wybudzi ale skoro teraz porusza palcami. Jeszcze nigdy tak nie było. Znaczy ruszał palcami ręką. Ale to było raz i koniec a teraz on rusza ręką cały czas. To już jakiś znak. Mam nadzieję że dobry. Spojrzałam na jego drugą rękę i też delikatnie nią ruszył.


Kolejna godzina. Już od jakiegoś czasu przestał ruszać ręką i co jakiś czas porusza głową lub nogą ale nic po zatem. Nie budzi się. Mam tego powoli dość.
-Chodź ślicznotko zbieramy się do domciu - Powiedziałam po czym wstałam i wzięłam małą na ręce.
-Ta-ta - Powiedziała cicho i spojrzała na chłopaka. Również na niego spojrzałam. Powoli otwierał oczy. Zdziwiłam się bardzo.
-Poczekaj tu chwilkę - Powiedziałam. Po chwili zawołałam lekarza który powiedział że za chwilkę przyjdzie. Usiadłam przy jego łóżku i patrzyłam na niego.     
-Nie, nie ruszaj się - Powiedziałam patrząc na niego - Musisz leżeć, zaraz przyjdzie lekarz. - Dodałam i spojrzałam na małą. On za to patrzył na nas zdziwiony. Uśmiechnęłam się lekko. W końcu jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Po kilku minutach do sali wszedł lekarz. Zaczął go badać a ja zabrałam mała i pożegnałam się z nimi. Poinformowałam że przyjadę jutro i wyszłyśmy z sali aby nie przeszkadzać.

Wyszłyśmy ze szpitala. Włożyłam małą do fotelika z tyłu auta i wyciągnęłam telefon. Szczęśliwa wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Lu.    
-Hej kochana, słuchaj wpadnijcie do mnie z Fede, Fran i Diego, zamówimy pizzę posiedzimy i pogadamy. - Powiedziałam zadowolona
-Viola obudził się? - Spytała od razu
-Tak, Lu obudził się. Nie rozmawiałam z nim bo przyszedł lekarz aby go zbadać więc wyszłyśmy z Bel ale jutro na bank z nim porozmawiam - Powiedziałam szczęśliwa. Teraz roznosiła mnie energia.
-Dobra to będziemy u ciebie za godzinę - Zaśmiała się i rozłączyła.Schowałam telefon po czym schowałam go do torebki i wsiadłam do auta. Pojechałam do domu gdzie miałam się spotkać z Lu, Fede, Fran i Diego.

 *************************      
Kochani dzisiaj przychodzę do was z nowym rozdziałem. Przepraszam że musieliście tyle czekać. No niestety u mnie z weną ostatni było troszkę kiepsko ale już wszystko wraca do normy. Jeśli śledzicie mnie na Instagramie i Snapie mogliście widzieć kawałek rozdziału :D

Jak widać mam też nowy wygląd :) Jest to tylko wygląd tym czasowy :) Czekam na szablon ale muszę uzbroić się w cierpliwość :)

Jak możecie zauważyć zmieniłam też troszeczkę wygląd blogów. Dodaję zdjęcia. Chciałabym was zapytać czy chcecie abym dodawała zdjęcia czy nie? Od razu zaznaczam że ilość tekstu się nie zmienia. Sprawdzałam to dzisiaj i zarówno ten jak i poprzednie rozdziały są praktycznie takie same na długość.
Mogą się różnić dwoma czy trzema zdaniami :)    

No to chyba dzisiaj już na tyle :P Proszę o odpowiedź na moje pytania pod rozdziałem :)  No i czekam na opinię :)
Buziaczki :**