niedziela, 15 maja 2016

INFORMACJA

Hej! Jak się macie?

Okej wiem że już nikt tutaj nie zagląda. A mimo wszystko dodaję tu informację. Wiem wiem jestem śmieszna. Pamiętam jak jeszcze nie dawno was zawiodłam. No ale nie mogę już teraz nic na to poradzić.

Jeśli tęsknicie za moim pisaniem chciałabym was zaprosić na mój profil na portalu Wattpad.
*KLIKNIJ TUTAJ*

Jest tam już kilka opublikowanych rozdziałów jednej z książek a nad droga właśnie pracuję (publikacja będzie niedługo) więc serdecznie zapraszam.

Całuję Paula :*

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Zawiodłam...

Tak właśnie, to chyba jest odpowiednie słowo... Zawiodłam. Bo jak to inaczej nazwać? Nie podołałam zadaniu i nie potrafię skończyć tego opowiadania :( Wiem że wam to obiecałam ale nie umiem :( Zwyczajnie nie umiem :/ Jest mi z tego powodu przykro. Sama w ty momencie siedzę, piszę to i mam łzy w oczach. Coś się we mnie wypaliło :/ Nie umiem napisać rozdziału :( Nie potrafię :((

Jedyne co mogę powiedzieć to PRZEPRASZAM jedno wielkie PRZEPRASZAM...
Może jeszcze kiedyś napiszę coś na tym blogu. O Vilu i Leonie. Ale nie teraz. Teraz żegnam się z wami i odchodzę z bloga. Nie miejcie mi tego za złe :(

Spróbuję też założyć bloga i zacząć pisać opowiadanie ale nie na temat Violetty, zupełnie przypadkowe postaci, i w ogóle. Jeśli będziecie chcieli to podam wam tu linka :)

Jeszcze raz przepraszam że zawiodłam :(( Bloga nie usunę, bo być może jeszcze kiedyś zechcę coś tutaj napisać :P Kocham was pamiętajcie o tym :)

Buziaki :* I do napisania :))

wtorek, 10 listopada 2015

Miniaturka

Spojrzał na nią ostatni raz wzrokiem jakiego nigdy przy niej nie używał. Jego oczy były ciemno szare a jego wszystkie mięśnie spięły się. Nie chciał się przed nią otwierać. Bał się odrzucenia z jej strony. W końcu miała wybór między nim, nieidealnym chłopakiem po przejściach a jego bratem bliźniakiem, idealnym bez grama problemów. Wlepił swój wzrok w podłogę swojego pokoju. Nie miał odwagi patrzeć ani na swojego brata ani na nią.

Boi się o nią. Nie chce dopuścić do tego aby jej brat ją chociażby dotkną. Chociaż wie że spotykał się z nią przez pewien czas. W końcu rywalizują między sobą. On próbuje uchronić ją przed swoim bratem a jego brat chce tylko jednego.

-Przestańcie w końcu - Krzyknęła dziewczyna na dwóch kłócących się braci. Miała już dosyć słuchania jak kłócą się o nią. Fakt było jej miło że dwóch bardzo przystojnych facetów się o nią kłóci ale nie chciała już ich słuchać. Zależało jej na jednym i drugim.
-Dobra mów co zdecydowałaś i skończmy te szopkę - Rzucił obojętnie brunet
-Wybacz ale chcę spróbować z Nicolasem - Powiedziała dziewczyna - Ty mi nigdy nie dasz miłości a on tak- Dodała obojętnie
-On też ci jej nie da - Rzucił obojętnym tonem. Jest przygnębiony tą informacją. Chciałby ją uchronić przed swoim bratem ale obawiał się że nie potrafił. Skoro ona wybrała jego on nie miał prawa się sprzeciwiać ale chciał jej wyjawić prawdę na temat swojego brata. Chociaż wiedział że nie będzie chciała go słuchać. Będzie sądziła że próbuje zniechęcić ją co do swojego brata.

-Posłuchaj Leon powie ci prawdę na temat Nicolasa - Wytłumaczył jej przyjaciel bruneta - On nie jest taki kochany za jakiego go uważasz i powinnaś trzymać się z daleka od niego - Dodał szybko
-Ty też zaczynasz? - Spytała dziewczyna lekko zła - Wysłucham go ale tylko dla tego że się przyjaźnimy - Dodała
-Dobrze, doceń tylko to że tobie jedynej o tym opowie - Powiedział niepewnie - Jest w ogrodzie - Dodał i skierował się do kuchni.

Dziewczyna niepewnie weszła do ogrodu gdzie siedział jej przyjaciel. Siedział tyłem do niej. Twarz miał schowaną w ręce i rozmyślał. Dziewczyna była ciekawa co do powiedzenia ma jej przyjaciel ale na samą myśl że jej jako jedynej o tym opowie paraliżował ją strach. Bała się tego co miał jej powiedzieć.
-Podobno chciałeś mi coś powiedzieć - Rzuciła obojętnie siadając obok niego. Postanowiła być obojętna jednak nie wiedziała że to co powie za chwilę brunet wcale nie będzie dla niego miłe.
-Tak chciałem - Powiedział - Pewnie pamiętasz jak kiedyś wspomniałem ci o Elenie a potem nie chciałem powiedzieć słowa na jej temat. I pewnie też pamiętasz jak ci mówiłem że oboje z Fede cierpieliśmy przez Nicolasa? - Spytał szatyn na.
・・・
Takie co dziewczyna kiwnęła tylko głową.
-Elena to była nasza przyjaciółka. Rok młodsza od nas. Miła, i w ogóle. Ale co ja będę opowiadał o niej. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. We czwórkę. Ja, ona, Fede i Nicolas. Na długi weekend wszyscy wybraliśmy się do domku naszych rodziców który był nad morzem. Ja i Fede z racji że trenowaliśmy piłkę udaliśmy się do lasu aby pobiegać a ona została z Nicolasem. - powiedział przełykając głośno ślinę. - Wtedy on, a ona. On ją zgw... zgwałcił. A ona zaszła z nim w ciążę. Ale kiedy się o tym dowiedziała popełniła samobójstwo. Najgorsze było to że mnie się bała, tak cholernie się mnie bała, a ja ją kochałem. Jak dziewczynę. Była taka bezbronna a ten gnój ją skrzywdził. Nie wiesz co czuję - Skończył swoją wypowiedź i ze łzami w oczach spojrzał na nią. - Nie rób tego, nie idź do niego nie chcę cię stracić - Poprosił ją
-Jjja, bardzo... ja nie wiedziałam, bardzo mi przykro - Powiedziała niepewnie chociaż nie chciała rozstawać się z Nicolasem. Chciała mieć chociaż jednego z braci. Skoro jego nie mogła mieć jako chłopaka, jedynie jako przyjaciela to z tamtym chciała się całować i spędzać czas. Chociaż i tak brunet całował zdecydowanie lepiej. Nie to co blondyn. On w cale nie był delikatny. Był właśnie taki jak mówił o nim brunet.

Nie uwierzyła mu co do gwałtu. No dobrze może uwierzyła ale liczyła na to że blondyn się zmienił. Że jej nie skrzywdzi. Myliła się. Mogła uwierzyć przyjacielowi i zerwać z chłopakiem ale nie uczyniła tego. po około tygodniu ich "związku" chłopak pokazał swoje prawdziwe oblicze. Kiedy nie chciała pójść z nim do łóżka on zaczął ją obmacywać i się do niej dobierać. Na szczęście udało jej się uciec. Zgarnęła jedynie swoją kurtkę i torebkę i wybiegła z domu. Od razu pojechała do swojej przyjaciółki. Każdego faceta jakiego widziała na ulicy wymijała szerokim łukiem ponieważ myślała że chce zrobić dla niej to samo co przed chwilą Nicolas.

On siedział u swojego przyjaciela i jego dziewczyny. Bał się o nią. Wybrała jego i zrozumiał to ale mimo to bardzo się o nią bał. Nie chciał aby cierpiała tak jak Elena. Po prostu chciał ją chronić ale ona całkowicie się od niego odcięła.

Wtuliła się w nią kiedy tylko zobaczyła ją w drzwiach. Blondynka zaprowadziła ją do salonu i posadziła na kanapie. Panowie na chwilę wyszli a ona wypytała ją o wszystko. kiedy skończyła nakryła ją kocem i kazała poczekać a sama poszła do swojego chłopaka i jego przyjaciela. Powiedziała im o wszystkim. Chłopak postanowił z nią porozmawiać. Miał nadzieję że nie będzie się go bała. Kucną obok niej jednak dziewczyna bardziej się skuliła. Złapał ją za rękę i spojrzał w jej oczy. Natychmiastowo odsunęła się od niego.
-Vilu to tylko ja - Powiedział - Wiesz że cię nie skrzywdzę - Dodał. To prawda nie zrobiłby jej krzywdy i dziewczyna doskonale o tym wiedziała.
-Za bardzo przypominasz mi jego... - Powiedziała
To go najbardziej zabolało, to że się go bała, i to że przypomniał jej jego. A on nigdy by jej czegoś takiego nie zrobił. Był przecież inny niż jego brat. Mimo że wyglądali tak samo. Miał zupełnie inny charakter. Kochał ją i chciał przy niej być ale nie mógł, ona mu na to nie chciała pozwolić....

****
Naszło mnie akurat na takie coś. W sumie to nawet nie miałam na to pomysłu. Po prostu usiadłam i pisałam to co mi wpadło akurat do głowy. Nie wiem z początku miałam dopisać do tego jeszcze coś dalej ale zostawiłam to tak jak jest.

Wiem że teraz mało osób czyta mojego bloga :( I pewnie nie pojawi się tutaj wiele komentarzy ale liczę że chociaż kilka.

Liczę na szczerą opinię.Jak wam się podoba, czy to był dobry pomysł czy powinnam była pisać dalej czy zakończyć to tak jak jest :)

Czekam na komentarze i opinie :) Całuję Was mocno :*

piątek, 25 września 2015

Rozdział 13 - Wyścig



KILKA DNI PÓŹNIEJ
Wstałem rano i pojechałem na trening. Niedawno wróciłem do jeżdżenia. W końcu to moja praca a co mam robić kiedy nie mogę znaleźć Vilu. Przynajmniej takie zajęcie.

Po trzech godzinach przebrałem się i wsiadłem na motor. Włożyłem kask i ruszyłem w kierunku domu Diego. Muszę z nim pogadać. Po kilku minutach podjechałem pod jego dom. Zsiadłem z motoru i odłożyłem kas. Zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyła mi Fran która akurat rozmawiała przez telefon. Spojrzałem na nią.
-Ja do Diego - Powiedziałem ściągając buty
-Na górze - Wskazała palcem na schody. Pokiwałem głową. Fran wróciła do rozmowy. W pewnym momencie usłyszałem głos Vilu w słuchawce.
-Rozmawiasz z nią? - Spytałem. Pokiwała jedynie głową. Westchnąłem cicho
-Powiedz że... - Zastanowiłem się chwilę - A zresztą nic jej nie mów - Powiedziałem wchodząc po schodach. Po chwili jednak zszedłem i podszedłem do niej - Powiedz tylko że chcę zobaczyć Bell - Dodałem. Pokiwała głową. Postanowiłem udać się do Diego.

~*~

-Leon chce się zobaczyć z Bell - Usłyszałam głos Fran. No mogłam się spodziewać że prędzej czy później będzie chciał ją zobaczyć. W końcu jest jej ojcem.
-Daj mi go do telefonu - Powiedziałam szybko. usłyszałam jak moja przyjaciółka woła Leosia, przepraszam Leona i po chwili usłyszałam jego głos w słuchawce.
-Tak? - Spytał. Jego głos był smutny. Westchnęłam cicho
-Niedługo przyjadę i będziesz mógł ją zobaczyć - Powiedziałam od razu
-A później znów wyjedziesz i nie będę jej widział kilka tygodni czy miesięcy? - Spytał jakby lekko zły
-To nie tak ja po prostu chce być szczęśliwa - Powiedziałam. Chociaż i tak nie byłam szczęśliwa. On mnie biła ja nie mogłam nic zrobić.
-Pamiętaj że cię kocham Leon i przyjadę nie długo abyś mógł ją zobaczyć - Powiedziałam spokojnie
-Dobra, mam nadzieję że dotrzymasz słowa - Powiedziałem oddając słuchawkę Fran.

~*~

Udałem się do Diego. Zaczęliśmy omawiać różne rzeczy. Planuję wrócić na tor a on chce zacząć jeździć razem ze mną. Ciekawe co z tego wyjdzie. Może w końcu będę miał z kim jeździć.

KILKA DNI PÓŹNIEJ 
Wstałem dziś dość wcześnie. Mam ważny wyścig. Trochę się denerwuję ale wiem że dam radę. Nie jadę tam żeby wygrać ale po to by sprawdzić czy jest jeszcze sens aby dalej jeździć. Mam nadzieję że nie zapomniałem jak to się robi. Niby ćwiczyłem przez cały tydzień ale jakoś nie szło mi to najlepiej. Zobaczymy jak to pójdzie dzisiaj.

Wykonałem poranne czynności. Ubrałem dżinsy i jakąś tam koszulę. Zjadłem śniadanie i wyszedłem z domu. Wziąłem swój motor po czym pojechałem na tor. Diego i Fede powiedzieli że przyjdą pokibicować mam nadzieję że uda im się ściągnąć też dziewczyny.

Jestem już przebrany, właśnie idę po mój motor. Gdzieś tam w tłumie widziałem Fede i Diego. Fajnie że przyszli. Podszedłem do Lary i się z nią przywitałem. Postanowiliśmy że zostaniemy przyjaciółmi.
-Hej -Powiedziałem
-Hej - Powiedziała z lekkim uśmiechem - Jak tam bardzo się stresujesz? - Spytała
-Chciałbym żeby była tu Violetta albo przynajmniej moja córeczka - Powiedziałem
-Nie martw się na pewno pójdzie ci świetnie - Powiedziała po czym mnie przytuliła. Objąłem ją lekko
-Dziękuję - Powiedziałem - Motor gotowy? - Spytałem
-Tak gotowy mistrzu - Zaśmiała się po czym wskazała motor. Podziękowałem jej po czym zabrałem motor i udałem się na linię startu.




Po kilku minutach wszyscy znaleźli się na linii startu. Każdy zajął swoje miejsce. Sędzia dał znak że możemy startować i wszyscy ruszyli. Już po kilku minutach byłem na prowadzeniu, zostało już tylko kilka okrążeń i wygram. Mam nadzieję że wygram. W pewnym momencie gdzieś w tłumie zobaczyłem Violettę. To nie możliwe żeby tu był. A może przyleciała?
Czyżby wróciła? Odwróciłem na chwilę głowę.
Chwila nieuwagi i wypadłem z toru.
Motor spadł kawałek ode mnie a ja leżałem cały obolały. Obok mnie zrobiło się niezłe zbiorowisko. Nadal widziałem Violettę. Chciałem ściągnąć kask ale nie miałem na to siły.  Gdzieś obok mnie przechodził Diego i Fede widziałem też dziewczyny. Ale Violetta, była tutaj, czułem jej obecność...




*****
Witam :D Stęskniliście się? No bo ja bardzo :P Dobra niby już mi wracała wena ale gdzieś utknęła :P Może stoi w korku? :P Ehh :P Ja i te moje suchary :P

Dobra jak wam się podoba? Mi tak średnio :P Miał być dłuższy ale koniecznie chciałam zakończyć to w tym momencie ;) No i to tyle :)

Czytajcie, oceniajcie, komentujcie :) A ja postaram się pojawić z kolejnym rozdziałem już za tydzień :*

Kocham Was <33 Buziaki Paula :**

środa, 23 września 2015

[One Shot] Co z tobą jest?

One Shot dedykowany jest mojej Kochanej Veronice Blanco

-Obiecaj mi że nie będziesz płakać, będziesz twarda, nie będziesz tęsknić - Poprosił mnie -Nie śnij już o mnie, zapomnij, świat poukładaj- Dodał i odszedł w kierunku samolotu. Dziewczyna patrzyła na niego jeszcze kilka chwil po czym ze łzami w oczach wróciła do auta brata. Ten bez zbędnych pytań odwiózł ją do domu...


Miałaś nie płakać, miałaś być twarda. Co z Tobą jest?
 Dziewczyna leżała na łóżku w swoim pokoju i jak codziennie po obudzeniu płakała. Za chwilę miała przyjść do niej przyjaciółka i miały iść razem na zajęcia. Powinna wstać i się ogarnąć aby przed nią wyglądać normalnie. Ale kompletnie nie miała na to ochoty. Zakryła głowę kołdrą dalej mocząc poduszkę słonymi łzami.

Kilkanaście minut później do pokoju blondynki wleciała czarnowłosa dziewczyna.
-Wstawaj już prawie południe - Powiedziała z włoskim akcentem. Od razu odsłoniła okna i zabrała się za składanie ubrań porozrzucanych po pokoju. Blondynka przewróciła się na plecy po czym odkryła się i spojrzała na przyjaciółkę.
-Nie będę wstawać - Powiedziała obojętnie. -Nie mam na to ochoty - Dodała
-Zobacz jak ty wyglądasz ogarnij się - Nakazała ściągając z jej kruchego ciała kołdrę. Jeszcze jakiś czas temu jak nie chciała wstać to właśnie jej chłopak tak ściągał z niej kołdrę. Przypominając to sobie zamknęła oczy a z nich popłynęły kolejne łzy.
-Oj przepraszam ale wstawaj już, ogarnij się i spadamy na zajęcia a ja w tym czasie tu trochę posprzątam - Poleciła jej
-Zostaw, chcę żeby był bałagan, on zawsze sprzątał przestań w  końcu robić cały czas to co on - Warknęła zgarniając po drodze czyste ubrania.
-Zapomnij w końcu o nim - Powiedziała czarnowłosa siadając na łóżku i odkładając ubrania które trzymała w rękach.
-To przestań mi o nim przypominać - Syknęła ścierając kolejne łzy spływające po jej policzkach
-Miałaś nie płakać, miałaś być twarda - Przypomniała mi słowa chłopaka jeszcze z lotniska - Co z tobą jest? - Spytała.

Odpowiedź jest prosta. Zniknął, zostawił mnie. Nie ma go, i nigdy nie wróci. Zamierzam o nim zapomnieć ale to nie jest łatwe. Przecież nie codziennie traci się miłość swojego życia. A odkochanie się nie trwa pięć sekund. Na to potrzeba czasu. I ja wiem, wierzę że o nim zapomnę. Tylko niech mi o jasnej cholery przestanie o nim przypominać. Niech przestanie robić to co on.



Miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić. Zapomnieć mnie
-Znów mi się dzisiaj śnił, tęsknie za nim bardzo -Wyznaję mojej przyjaciółce. łzy cisną się do moich oczu. Próbuję je powstrzymać jednak nie skutecznie. Już po chwili czuję jak zimne i słone łzy płyną po moich policzkach. Staram się je ścierać ale to i tak nic ni daje bo jest ich coraz więcej.
-Zadzwoń do niego - Proponuje Włoszka usadawiając się wygodnie na mim łóżku. Patrzą na nią jak na idiotkę.
-Serio nie wpadłam na to - Mówię z ironią w głosie. - Próbowałam - Dodaję oschle - Alee cchyba zmienił numer - Kończę obojętnie ale łamiącym się głosem
-Serio od czego masz przyjaciółkę i jej chłopaka? - Pyta szukając czegoś w swojej niebieskiej torebce. Po chwili wyciąga z niej srebrny telefon i wstukuje kod odblokowujący jej mały świat. Po chwili bierze do  ręki takie samo urządzenie tyle że w kolorze złotym należące do mnie. Wstukuje pin i wybiera numer.
-A teraz dzwoń nakazuje podając mi telefon. Chwytam niepewnie urządzenie a kiedy widzę że już się łączy przykładam je do ucha.

Jeden sygnał, drugi, trzeci. Powoli tracę nadzieję że odbierze kiedy nagle słyszę jakieś śmiechy po drugiej stronie słuchawki. No pięknie to ja tu się zalewam łzami i umieram z tęsknoty a on tam bawi się świetnie z jakimiś panienkami.
-Cześć - Mówię cicho zachrypniętym głosem. Odkasłuję delikatnie po czym ponownie zabieram głos - Cześć - Mówię już wyraźniej i jakby odrobinę pewniej jednak nadal bardzo się boję.
-Ymm, hej nie spodziewałem się twojego telefonu - Mówi jakby lekko zakłopotany. Ma tam kogoś? Pewnie tak, w końcu zawsze miał mnóstwo adoratorek.
-Śniłeś mi się dziś - Mówię cicho - Bardzo tęsknie - Dodaję nadal nie pewnie
-Miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić - Przypomina słowa z lotniska - Zapomnieć mnie - Dodaje Nie wytrzymuję po czym zaczynam szlochać wprost do słuchawki.
-Kocham cię, to co mam zrobić?- Pytam - Skończyć ze sobą aby już nie tęsknić i nie śnic? - Zadaje kolejne pytanie
-Nie mów tak, po prostu o mnie zapomnij, nie śnij nie tęsknij - Prosi
-Ale ja cię kocham - Nadal łkam do telefonu. Słyszę ciche westchnięcie chłopaka. Jestem pewna że jak by tu był już by mnie przytulił i ucałował w czoło. Zawsze tak robił w takich sytuacjach.
-Przystojniaku musimy kręcić dalej - Usłyszałam jakiś damski głos. Westchnęłam cicho.
-Dlaczego nie mogłam pojechać tam z tobą? - Zadaje kolejne pytanie nie zważając na to że słyszałam iż musi wracać.
-Przerabialiśmy już to - Rzucił oschle - Muszę kończyć - Dodał - Kręcę dziś teledysk - Wyjaśnia chłodno
-Z pięcioma blondynkami? - Pytam słysząc kolejne chichy
-Cześć - Ignoruje moje pytanie. Po chwili słyszę pikanie co oznacza że właśnie się rozłączył.

Rzucam się na łóżko po czym zamykam oczy. Daję upust swoim łzom. po chwili zasypiam i znów śnię o przystojnym i wysokim szatynie.

Miałaś nie płakać, świat poukładać. Żeby miał sens
Leżę na łóżku. Jak zwykle zresztą i  patrzę w sufit. za kilka minut do mojego pokoju powinna wlecieć wesoła Włoszka. Jak codziennie. Pewnie powiem i jaką to wspaniałą pogodę mamy za oknem i że powinnam w końcu wstać i wyjść choćby na krótki spacer. Popatrzeć na świat aby zobaczyć jaki jest piękny.
-Hej, hej - Wita się wesoła wchodząc do mojego pokoju. Tym razem nie jest sama. Za nią do pokoju niepewnie wchodzi wysoki chłopak. Jej chłopak. Przynajmniej ona jest szczęśliwa.
-Hej - Odpowiadam obojętnie nakrywając się kocem
-A ty znów w tym łóżku leżysz? - Pyta - Miałaś świat poukładać - Dodaje wesoła. Patrze na nią spod byka.
-Własnego życia ni umiem poukładać a ty chcesz żebym układała świat - Kpię. - Dobre sobie - Dodaję. Hiszpan bez pytania bierze mojego laptopa i go włącza
-Daj hasło - Odzywa się po raz pierwszy dzisiejszego dnia. Podaję mu je po czym zamykam oczy. Nie włączałam go od czasu jego wyjazdu. Pewnie nadal mam te samą tapetę

Po chwili siadają oboje po obu moich stronach. Na moich kolanach ląduje  mój laptop. Patrzę na tapetę. Jakieś kolorowe wzorki. Pewnie zdążył ją zmieni. To dobrze bo nie byłabym stanie patrzyć na nas jeszcze szczęśliwych. Odpala jakąś stronę a następnie włącza wideo. No tak dziś piątek. Jego teledysk. Wzdycham cicho czekając aż się zacznie.

Na początku jest tylko on. Zaczyna śpiewać o miłości. Po chwili pojawia się pierwsza dziewczyna. Blondynka. Oglądam dalej w pełnym skupieniu. W połowie teledysku jest już sześć tych dziewczyn. Po kolejnych kilku sekundach pojawia się kolejna. Tym razem brunetka. Wybiera ją. Standardowe. Cała piosenka jest zaśpiewana ślicznie. Ma niesamowity głos. I te oczy. Po prostu magia. Nie wiem czy ta piosenka była śpiewana dla mnie czy dla jakiej kol wiek innej dziewczyny. Pewnie o mnie już zapomniał dawno. Na koniec teledysku pojawia się pocałunek. Moje oczy automatycznie zachodzą łzami które za chwilkę spływają po moich policzkach. Ścieram je szybko i  uśmiecham się sztucznie.
-Może być chyba - Mruczę udając zadowoloną. Moja przyjaciółka i jej chłopak kiwają głową.Odkładam laptop po czym informuję ich że chcę zostać sama.

Późnym wieczorem otwieram laptop. Wchodzę w skrzynkę e-mail. Wybieram jego adres. Przy tym nadal jest wpisana nazwa "Kochanie" od razu zmieniam ją na "Brunet" nawet nie chce używać jego imienia. Następnie klikam ikonkę nowej wiadomości i już po chili pojawia się pusta przestrzeń. Zaczynam pisać wiadomość.

Do: Brunet
Data:10-07-2017
Temat: Gratulacje

Gratuluję świetnego teledysku... Wyszedł genialnie... Zawsze wiedziałam że masz talent. Rozwijaj go tylko...

Nie jestem wstanie napisać nic innego. Łzy napływają mi do oczu. Po prostu nie umiem. Czekam na odpowiedź, mam nadzieję że nadejdzie ona niebawem.

Od: Brunet
Data: 10-07-2017
Temat: Dzięki mała

Dzięki mała, starałem się. Będę rozwijał. A ta piosenka była pisana z myślą o tobie... Trzymaj się.

Nie odpisuję już, nie jestem w stanie, nie mam na to ochoty. Po zatem to bez sensu.
Po chwili tworzę bloga i piszę jakby mini poradnik. Staram się mienić świat...


Łatwo mówi się - Ja wiem
Dziś pierwszy raz od trzech miesięcy wyszłam z domu. Wiem wiem chyba troszkę przesadzałam z tym wyjazdem ukochanej osoby. Ale na prawdę za nim tęsknię. Nadal... Idę właśnie do fryzjera. Mam takie odrosty na włosach że aż wstyd pokazać się na ulicy. Muszę zrobić moje paznokcie bo wyglądają koszmarnie, to samo brwi. Po zatem muszę też zaopatrzyć się w kilka nowych kosmetyków. 
Ubrana w niebieska sukienkę, czarne szpilki oraz torebkę tego samego koloru wchodzę do salonu fryzjerskiego. Spędzam tam najbliższe dwie godziny przy kawie i plotkach z moją ulubioną fryzjerką. Następnie kieruję się do kosmetyczki. Tam siedzę kolejne trzy godzinki a następnie kieruję się do galerii na małe zakupy. Ma do mnie dołączyć moja przyjaciółka.

Późnym wieczorem wracam do domu obładowana torbami. Odkładam je w salonie i siadam na kanapie. Włączam telewizor na kanał informacyjny.

Leon Verdas idol miliona nastolatek. Rozśpiewany i roztańczony brunet wraca do kraju. Na jak długo i po co? Otóż w swoim rodzinnym mieście pojawi się już jutro a przyjedzie do nas wraz ze swoją płytą. Podpisywanie ich odbędzie się już jutro o 16 w centrum kultury.
Piosenkarz zaprasza wszystkie swoje fanki na spotkanie z nim.
Otwieram szerzej oczy ze zdziwienia. No proszę nie raczył mnie o tym poinformować. Od razu chwytam telefon i wybieram numer do mojej przyjaciółki.
-Co tam Violu?- Pyta lekko jakby zdyszana
-Jesteś z Diego? - Pytam
-Ymm no tak - Mówi lekko zmieszana. Śmieję się pod nosem. Już wiem czemu była zdyszana.
-Daj na głośnik - Mówię rozbawiona
-No mów -Poleca mi po chwili
-Leon będzie jutro w centrum kultury, podpisywanie płyt - Opowiadam podekscytowana - Pójdziecie ze mną. Chyba należy mi się przynajmniej jego autograf na pamiątkę. - Dodaję
Słyszę śmiech Diego. No świetnie czy on mnie uważa za wariatkę?
-Proszę - Dodaję cicho i zaczynam myśleć o jego cudownych oczach. Czuję jak moje policzki robią się mokre.
-Pójdziemy z tobą - Zapewniają mnie oboje. Uśmiecham się lekko. Cieszę się że mogę na nich liczyć. Rozmawiamy we trójkę jeszcze kilka minut po czym rozłączam się i kieruję do sypialni. Wybieram na jutro ubranie. Spódniczka i koszulka które Leon bardzo lubił. Do tego jego ulubione szpilki. Niech patrzy co stracił...

Właśnie stoimy w długaśnej kolejce do Leona. Spotkanie trwa już ponad godzinę. W sumie mogłam się wepchnąć i być na początku ale stanęliśmy na samym końcu kolejki. Rozmawiamy i śmiejemy się. W końcu po dłuższym czasie dobiega nasza kolej. Podchodzę do niego jako pierwsza. Kładę płytę przed nim
-Dla Violetty - Rzucam oschle. Mój wzrok cały czas jest skupiony na nim. Po chwili podnosi głowę i spogląda na mnie.
-Vilu - Mówi i wstaje. Chce do mnie podejść ale jego ochroniarze nas oddzielają. Może to i lepiej.
-Podpisz mi tą płytę i już mnie nie ma - Mówię obojętnie. Mówi coś do ochroniarzy i staje prze de mną. Patrzę na niego.
-Tęskniłem - Mówi. Westchnęłam cicho. Widzę że chłopak składa autograf na mojej płycie i mi ją podaje. Chowam ją do torby.
-Nie rób scen przed dziennikarzami - Mówię po czym go wymijam. Czuję na swoim nadgarstku jego rękę. Zatrzymuje mnie i przyciąga do siebie.
-Udanej kariery - Powiedziałam lekko zła po czym odeszłam.

Razem z Fran i Diego siedzimy u mnie w mieszkaniu na kanapie i oglądamy jakąś durną komedię romantyczną. Ja popijam wino a Diego piwo. Fran pozostaje bez alkoholu ponieważ ma nocną zmianę w szpitalu. Słyszę pukani do drzwi. Wstaje i otwieram je. Widzę w nich dwóch umięśnionych mężczyzn
-O co chodzi? - Zapytałam
-Pogadajmy? - Słyszę głos Leona - A wy wracajcie do hotelu - Dodał i wszedł do mieszkania jakby bez zaproszenia. Westchnęłam cicho idąc za nim do salonu
-Jasne rozgość się - Powiedziałam zajmując miejsce obok Fran i Diego
-To my was zostawimy - Powiedziała Fran i wraz z Diego udali się do wyjścia.

-Powiesz coś w końcu? - Spytałam. Siedzi tutaj już około 20 minut i nie powiedział jeszcze słowa.
-Nie, raczej nie -Zaśmiał się. Oh, naprawdę? No to po co tu przylazł?
-No to po co tu przylazłeś? - Zadałam pytanie które krążyło mi po głowie
-No bo tęsknie -Powiedział - Chcę żebyś do mnie wróciła, tak jak ci wtedy pisałem ta piosenka była dla ciebie. Mówiła o mojej miłości do ciebie Viola daj mi szansę wiem że wszystko schrzaniłem no ale teraz chcę to naprawić. Pojedziesz ze mną w trasę i w ogóle - Powiedział - Proszę wybacz mi - Poprosił cicho patrząc na mnie cały czas. Wstałam z kanapy i spojrzałam na niego. Bardzo mi go brakuje, ale nie wiem czy chcę do niego wracać. Ma swoją karierę i niech się tym zajmie. Ja bym mu tylko przeszkadzała.
-Obiecaj że nie będziesz płakać, będziesz twardy,nie będziesz tęsknić - Mówię -Nie śnij już o mnie, zapomnij, świat poukładaj- Dodałam po czym podeszłam do drzwi.
-Łatwo mówi się, ja wiem - Otwieram drzwi i wskazuję ręką aby wyszedł, wstaje i wychodzi...

******
Tak więc wyszło coś takiego. Natchnęła mnie do tego pewna piosenka. Pewnie niektórzy z was wiedzą o jaką chodzi. Co tu dużo mówić natchnęło mnie no i napisałam,. Chciałam żeby wyszło to trochę inaczej ale ogólnie mi się podoba. Jednakże ocenę końcową pozostawiam wam.

Następna sprawa to rozdział. Pojawi się niedługo... Przynajmniej taką mam nadzieję. Powoli raca mi wena więc może coś naskrobię.

Kolejna sprawa to to że ten OS pojawi się na dwóch blogach,na dwóch moich. Do drugiego (Gdybyście go jeszcze niee znali) tutaj pozostawiam wam link ;) [KLIK]

Jak widzicie ten One Shot dedykowany jest Veronice Blanco. Pamiętacie ją jeszcze?

Okej :) No to komentujcie, oceniajcie i czekajcie na kolejne nowości :)

Całuję mocno :**
Kocham Was <3
Buziaki Paula :*

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 12 - Chyba mam prawo widywać swoje dziecko


~*~
Wszedłem do domu Violetty. Kiedyś to był nasz dom. Mój i Violi. No i naszego małego aniołka. Uśmiechnąłem się lekko. Rozebrałem się i udałem do kuchni. Wszystko było idealnie posprzątane. Zajrzałem do lodówki w celu znalezienia czegoś do pica. Niestety niczego nie znalazłem. Lodówka była kompletnie pusta. No tak czego się spodziewałem w końcu nikt tu nie mieszka od jakiegoś czasu. Spojrzałem na szafkę. Stała tam butelka wody, wyciągnąłem z szafki szklankę i nalałem sobie do niej wody. Wypiłem wszystko i byłem gotowy do dalszego szukania. W sumie to nawet nie wiem czego tam szukałem no ale czegoś na pewno. Czegoś co mogło naprowadzić mnie na ślad Violetty. Może zapomniała czegoś schować, zabrać, sprzątnąć. No nie wiem...

Obszedłem już chyba cały dom. Byłem w kuchni, salonie, jadalni, w sypialni Violetty, w pokoju gościnnym a nawet w pokoju Bell. Nigdzie nic nie było. To niemożliwe żeby zniknęła od tak, tak jakby rozpłynęła się w powietrzu. Musiała zostawić jakiś ślad, jaki kol wiek, choćby najmniejszy. Zostały ostatnie drzwi. Na strych, ale wiem że tam już nic nie znajdę. No dobra zajrzeć zawsze można. Otworzyłem je kluczem który siedział w drzwiach i wszedłem po schodach na górę.Stało tam pełno pudełek z różnymi rzeczami w środku. Zacząłem je przeglądać.

Tutaj tez nie znalazłem nic co by mi powiedziało gdzie jest Vilu razem z Bell. Znalazłem tylko stare ubranka małej, jakieś zabawki którymi się nie bawiła, mój stary kask i ubranie na motor. Jakieś moje ubrania. Były też tutaj wszystkie wspólne zdjęcia moje i Violetty, wszystkie rzeczy jakie jej dałem i ogólnie wszystko co było związane z nami. Westchnąłem i wyszedłem stamtąd. Zszedłem na dół. Po chwili namysłu wziąłem kluczyki od auta i wyszedłem z domu.

Udałem się do najbliższego supermarketu. Wszedłem do środka biorąc po drodze koszyk i zacząłem do niego pakować praktycznie wszystko po kolei ponieważ lodówka i tak świeci pustkami. Po drodze do kasy zgarnąłem jeszcze kilka pudełek czekoladek.

KILKA DNI PÓŹNIEJ
Jak codziennie od kilku dni przyjechałem do Fran. pewnie ma mnie już dość ale trudno. Zabrałem z auta czekoladki i kwiaty. Zapukałem do drzwi i czekałem aż mi otworzy. Stało się to dopiero po kilku minutach. Spojrzała na mnie i westchnęła po czym przekręciła oczami.
-I tak ci nic nie powiem - Powiedziała idąc w głąb domu. Cały czas podążałem za nią.
-Proszę - Powiedziałem kładąc rzeczy na stolik
-Nie ma mowy Leon - Powiedziała i usiadła
-Ale ja wtedy nie byłem sobą, a teraz chcę to wszystko naprawić - Powiedziałem lekko zły - Chyba mam prawo widywać swoje dziecko, więc chcę wiedzieć gdzie ona jest - Dodałem
-Stary ja ci to powiem - Powiedział Diego który pojawił się na schodach. Spojrzałem na niego z nadzieją w oczach.
-A tylko spróbuj to nie żyjesz - Rzuciła Fran w jego kierunku. Spojrzeliśmy na nią. Westchnąłem. Wiem że Diego teraz mi nic nie powie.
-No to sory stary - Powiedział i usiadł obok swojej dziewczyny. Pokręciłem głową i wstałem po czym wyszedłem z ich domu.

Po około trzech godzinach bezsensownego jeżdżenia po mieście wróciłem do domu. Wszedłem i od razu udałem się do sypialni. Położyłem się i patrzyłem w sufit. To moje codzienne zajęcie. Nie mam na nic innego ochoty. Wiem że Fran i tak mi nic nie powie. Więc chyba czas dać sobie z tym spokój. Wieczorem nie miałem nawet siły wstać więc tylko się nakryłem i zamknąłem oczy. Nie wiem kiedy zasnąłem.

~*~
Od ostatniego incydentu z udziałem Chrisa minęło już trochę czasu. Szczerze to myślałam że to to tylko jednorazowe, że po prostu się zapędził był zmęczony. Ale nie. To był dopiero początek. Dopiero zaczynał. Bije mnie teraz codziennie, regularnie. Tak żeby nikt nie widział i żeby ślady nie były widoczne. A to tak bardzo boli. Chciałabym uciec ale wiem że mnie znajdzie. Całe szczęście że ie tknął jeszcze Bell. Wtedy to bym się nie wahała ani minuty i bym go zabiła. Przysięgam. Nienawidzę go. Chciałabym żeby Leon był tu teraz a nie on. Wiem że mój Leon nigdy by nas nie skrzywdził. Westchnęłam cicho. Na szczęście Chrisa jeszcze nie ma. Zostawiłam mu obiad w kuchni i poszłam do małej. Jest już całkiem późno. Przebrałam ją i umyłam po czy mała położyła się w łóżku. Sama wykonałam wieczorne czynności i się przebrała. Poszłam do małej. Początkowo miałam jej tylko poczytać ale stwierdziłam że będę z nią spała to Chris mnie nie tknie. Położyłam się obok niej i przyciągnęłam ją do siebie po czym mocno się do niej przytuliłam.


*****
Pam, pam, pam :P Mamy rozdział :P W końcu Paula się zmotywowała i napisała :D
A tak serio to dopadła mnie jakaś wena :P
Ale nie podoba mi się :/
Jak zwykle... Napisałam to coś w godzinę :/ I przyznajcie, to beznadzieje :(
No ale dobra :/
Może jakoś to przeżyjecie :D

Jak widzicie facet Violetty okazał się dupkiem, kretynem i co tam jeszcze wymyślicie.  Fran nie chce nic powiedzieć Leonowi do tego zabrania Diego co kol wiek powiedzieć ;P

Kolejnego rozdziału spodziewajcie się około czwartku/piątku :P

P.S Chciałabym wiedzieć ile was tu jest :P Jeśli możecie to po przeczytaniu zostawcie co kol wiek w komentarzu :)

Kocham Was !!Buziaki :***

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 11 - Gdzie one są?



~*~
Właśnie zaczynamy z Larą planować nasz ślub. Chcemy pobrać się jak najszybciej. Nie widziałem się ostatnio ani z Violettą ani z Bell. To dziwne bo nawet nie dzwoni że potrzebuje mojej pomocy. No nie ważne. Zadzwonię do niej później. Usiadłem na kanapie i spojrzałem na moją narzeczoną.
-Kochanie chciałabym mieć taką śliczną, długą suknię ślubną.  Z welonem, ładną fryzurę makijaż - Zaczęła wymieniać Lara. Bawi mnie to trochę. Moim zdaniem liczy się to że będziemy tam my razem, szczęśliwy. Że będziemy sobie przysięgać miłość i wierność. No ale według Lary liczy się zupełnie co innego.
-No dobrze a ja? - Spytałem ciekawy. Jaką ma wizję dla mnie.
-A ty - Uśmiechnęła się - Oczywiście włosy postawione na żelu, ubrany w elegancki garnitur a najlepiej frak, do tego mucha - Powiedziała - Później stoimy razem. Jakieś boskie obrączki - Dodała
-Eh Lara - Westchnąłem - Ja to sobie wyobrażałem zupełnie inaczej - Powiedziałem
-Tak, tak misiu - Powiedziała obojętnie. - Robimy teraz listę gości - Dodała i sięgnęła po kartkę i długopis. Już była gotowa wpisywać swoich gości ale zabrałem jej długopis i na pierwszym miejscu wpisałem Violettę i Bell. Spojrzała na mnie i pisała resztę gości.

W końcu po godzinie skończyliśmy organizować listę gości. Ponad 300 osób. Przesada, ale to tylko moje zdanie. Lara uważa oczywiście inaczej. No nic przechodzimy teraz do sukni ślubnej. Oczywiście z pięć katalogów. Zaczęliśmy je oglądać. Nie słuchałem Lary. Gdzieś w głowie słyszałem jakiś dziwny dźwięk który nie pozwalał mi się skupić. Było mi słabo i ciemno przed oczami. Czułem się cholernie dziwnie. Nie bardzo wiedziałem co się ze mną dzieje. Cały czas przed oczami miałem Violettę.

Po kilku minutach wszystko minęło. Spojrzałem na moją ukochaną Vilu. Nie, to nie Violetta. Chwila. Co ja tu robię? Matko. Lara, moja narzeczona, ślub. Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie może być możliwe.
-Kochanie wszystko okej? - Spytała nadal przeglądając katalog
-Tak, odzyskałem pamięć - Powiedziałem zadowolony.
-Tak, tak świetnie - Zignorowała mnie dalej wpatrzona w katalog
-Lara ślubu nie będzie - Powiedziałem szybko -Nie kocham cię, kocham Violettę - Dodałem

Po około dwu godzinnej awanturze udało mi się spakować i wyjść od Lary. Wiem zraniłem ją ale nie byłem sobą. Dobra to nie jest tłumaczenie ale nie będę z nią bo jej nie kocham. Podjechałem pod dom Violetty. Właściwie to pod nasz wspólny dom. Kiedyś, ale teraz też tak będzie. Wysiadłem z auta i zapukałem do drzwi. Raz, drugi, trzeci. Dziwne nikt nie otwiera. Może poszły na spacer...

Po kilku minutach znalazłem się pod domem Lu i Fede. Zapukałem a po chwili Lu wpuściła mnie do środka. Przywitałem się ze wszystkimi. Brakowało jedynie Fede. Po chwili wszedł do środka
-A ty co się tak cieszysz? -Spytał wskazując na moją minę.
-Odzyskałem pamięć - Powiedziałem szybko a wszyscy dziwnie na mnie spojrzeli. Fede zaczął się śmiać.
-No nie powiem niezły żart - Powiedział - A tak serio? - Spytał
-To było serio Alberto - Zaśmiałem się pod nosem
-Leon to nie jest zabawne- Powiedział oburzony - Ej czekajcie on serio odzyskał pamięć - Dodał zadowolony. - Już nie żyjesz - Zmierzył mnie wzrokiem. No tak obiecałem mu że nigdy nie użyję jego drugiego imienia publicznie. Wiedziałem o tym tylko ja. Nawet Lu nie powiedział. Stwierdził że powie jej kiedy przyjdzie odpowiedni czas.
-Dobra później - Machnąłem ręką - Wiecie gdzie jest Violetta? - Spytałem dziewczyn. Spojrzały na siebie ale nie odezwały się ani słowem.
-Zadałem wam pytanie - Powiedziałem spokojnie
-Wiesz Leon już trochę za późno - Powiedziała Francesca
-To znaczy? - Spytałem zdenerwowany
-Wyjechały, miała dość tego że jej nie pamiętasz. Że nie może się do ciebie przytulić, pocałować, powiedzieć jak bardzo kocha - Powiedziała - Nie zniosła tego jak przyszedłeś do niej i powiedziałeś że chcesz oświadczyć się Larze, jak poprosiłeś ją o radę. Jej serce pękło wtedy na milion kawałeczków. Tak powiedziała. Nie dała rady i wyjechała - Wytłumaczyła mi wszystko. Słuchałem jej uważnie.
-No dobrze ale gdzie one są? - Spytałem szybko. Muszę to wiedzieć. Przecież kocham ją, je obie.
-Nie możemy ci powiedzieć - Odezwały się zgodnie Fran i Lu. Westchnąłem zły.
-A ja mu powiem - Odezwał się Fede ale po chwili spojrzał na Lu. - Albo jednak nie - Dodał i posłał jej buziaka. No tak mogłem się tego spodziewać.
-Cześć - Powiedziałem i wstałem. Skierowałem się do drzwi. Po chwili wsiadłem do auta i oparłem głowę o zagłówek. Usłyszałem że ktoś puka w szybę. Była to Fran.otworzyłem ją niechętnie.
-Mogę ci dać jedynie to - Powiedziała i podała mi do ręki klucze. Klucze od naszego domu. Dobre i to. Może tam znajdę jakąś wskazówkę...

~*~
We Francji jestem już jakieś dwa tygodnie. Może kilka dni więcej niż dwa tygodnie. Pierwsze kilka dni mieszkałam z ciocią. Ale teraz mieszkam gdzie indziej. Nie sama. Z Bel i moim ukochanym. Jest na prawdę świetny. Pełen miłości, opiekuńczy, pochodzi z dobrej rodziny. Dodatkowo to syn znajomych mojej cioci. Jestem przy nim zupełnie inna niż w Argentynie. Spokojna, szczęśliwa. Nie przejmuję się niczym. I powoli staram się zapomnieć o Leonie. Nie idzie mi to łatwo bo moja malutka księżniczka bardzo mi o nim przypomina ale daję radę. Muszę być silna dla małej Bell i dla Chrisa. Właśnie tak ma na imię mój ukochany. Może nie długo narzeczony. Chciałabym ale nie wiem jak będzie.

Położyłam właśnie Bell spać. Leon próbował dodzwonić się do mnie kilka razy ale nie odebrałam. Przecież nie odbiorę. Ma już narzeczoną. Nie potrzebuje mnie. A małą zobaczy za jakiś czas. Do domu wszedł Chris. Widać było że jest zdenerwowany. Ciekawe o co chodzi. Wolałam teraz do niego nie podchodzić więc wyminęłam go i udałam się do kuchni. On się rozebrał i przyszedł do mnie. Objął od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Nie mam na to ochoty dzisiaj kochanie - Powiedziałam i delikatnie go odtrąciłam. Westchnął dośc zły po czym obrócił mnie w swoim kierunku. Spojrzałam w jego oczy które były szare, przepełnione złością. Przełknęłam ślinę
-Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz tak tu mieszkać zupełnie za darmo? - Podniósł głos zdenerwowany. Przestraszyłam się go. Jeszcze nigdy taki nie był
-Odpowiadaj jak cię pytam - Krzyknął po czym uderzył mnie w twarz. Pod wpływem jego siły upadłam na podłogę. Od razu złapałam się za policzek. Wolałam teraz nie wstawać aby bardziej go nie sprowokować.

W końcu po kilku minutach Chris poszedł na taras aby zapalić. Szybko i cicho wstałam po czym pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju małej gdzie miałam też swoje rzeczy. Przebrałam się i położyłam obok niej na łóżku. Objęłam ją mocno i zamknęłam oczy. Starłam pojedyncze łzy. Dla czego Leon nie może być teraz z nami. Westchnęłam cicho i próbowałam zasnąć. Po kilku minutach usłyszałam jak Chris wchodzi do pokoju ale nie ruszałam się. Udawałam że śpię. Na szczęście nie dotknął mnie nawet i wyszedł. Może żałuje? Może wcale nie chciał tego zrobić. Był zdenerwowany i tak jakoś wyszło. Jutro wszystko będzie dobrze, tak jak było wcześniej. Z tą myślą zasnęłam.

*********
Pam, pam, pam :D Oto i jest kolejny rozdział :P Jak widzicie zaczyna się już troszkę dziać ale nic wam nie zdradzę :D Powiem wam tylko że mam pewien plan :D
Matko jakoś ostatnio odzyskałam wenę :D Mam nadzieję że teraz rozdziały będą pojawiały się częściej.
Miał się pojawić jutro ale jest dziś :P Podziękujcie dla Kacpra który udostępnił mi laptopa :D (Wtajemniczeni wiedzą o kogo chodzi :D)

Jak widzicie Leon odzyskał pamięć, Violka jest we Francji a jej nowy ukochany...
No tego nie skomentuję
Jak wam się podoba ten rozdział?
Dla mnie się podoba :D Nawet nie wiecie jaką miałam świetną zabawę pisząc go :D
No ale dobra już nie przynudzam :P
Czytajcie oceniajcie i komentujcie :D
Do przeczytania w kolejnym <33 Kocham was ♥ ♥ ♥ Buziaki :**