niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 12 - Chyba mam prawo widywać swoje dziecko


~*~
Wszedłem do domu Violetty. Kiedyś to był nasz dom. Mój i Violi. No i naszego małego aniołka. Uśmiechnąłem się lekko. Rozebrałem się i udałem do kuchni. Wszystko było idealnie posprzątane. Zajrzałem do lodówki w celu znalezienia czegoś do pica. Niestety niczego nie znalazłem. Lodówka była kompletnie pusta. No tak czego się spodziewałem w końcu nikt tu nie mieszka od jakiegoś czasu. Spojrzałem na szafkę. Stała tam butelka wody, wyciągnąłem z szafki szklankę i nalałem sobie do niej wody. Wypiłem wszystko i byłem gotowy do dalszego szukania. W sumie to nawet nie wiem czego tam szukałem no ale czegoś na pewno. Czegoś co mogło naprowadzić mnie na ślad Violetty. Może zapomniała czegoś schować, zabrać, sprzątnąć. No nie wiem...

Obszedłem już chyba cały dom. Byłem w kuchni, salonie, jadalni, w sypialni Violetty, w pokoju gościnnym a nawet w pokoju Bell. Nigdzie nic nie było. To niemożliwe żeby zniknęła od tak, tak jakby rozpłynęła się w powietrzu. Musiała zostawić jakiś ślad, jaki kol wiek, choćby najmniejszy. Zostały ostatnie drzwi. Na strych, ale wiem że tam już nic nie znajdę. No dobra zajrzeć zawsze można. Otworzyłem je kluczem który siedział w drzwiach i wszedłem po schodach na górę.Stało tam pełno pudełek z różnymi rzeczami w środku. Zacząłem je przeglądać.

Tutaj tez nie znalazłem nic co by mi powiedziało gdzie jest Vilu razem z Bell. Znalazłem tylko stare ubranka małej, jakieś zabawki którymi się nie bawiła, mój stary kask i ubranie na motor. Jakieś moje ubrania. Były też tutaj wszystkie wspólne zdjęcia moje i Violetty, wszystkie rzeczy jakie jej dałem i ogólnie wszystko co było związane z nami. Westchnąłem i wyszedłem stamtąd. Zszedłem na dół. Po chwili namysłu wziąłem kluczyki od auta i wyszedłem z domu.

Udałem się do najbliższego supermarketu. Wszedłem do środka biorąc po drodze koszyk i zacząłem do niego pakować praktycznie wszystko po kolei ponieważ lodówka i tak świeci pustkami. Po drodze do kasy zgarnąłem jeszcze kilka pudełek czekoladek.

KILKA DNI PÓŹNIEJ
Jak codziennie od kilku dni przyjechałem do Fran. pewnie ma mnie już dość ale trudno. Zabrałem z auta czekoladki i kwiaty. Zapukałem do drzwi i czekałem aż mi otworzy. Stało się to dopiero po kilku minutach. Spojrzała na mnie i westchnęła po czym przekręciła oczami.
-I tak ci nic nie powiem - Powiedziała idąc w głąb domu. Cały czas podążałem za nią.
-Proszę - Powiedziałem kładąc rzeczy na stolik
-Nie ma mowy Leon - Powiedziała i usiadła
-Ale ja wtedy nie byłem sobą, a teraz chcę to wszystko naprawić - Powiedziałem lekko zły - Chyba mam prawo widywać swoje dziecko, więc chcę wiedzieć gdzie ona jest - Dodałem
-Stary ja ci to powiem - Powiedział Diego który pojawił się na schodach. Spojrzałem na niego z nadzieją w oczach.
-A tylko spróbuj to nie żyjesz - Rzuciła Fran w jego kierunku. Spojrzeliśmy na nią. Westchnąłem. Wiem że Diego teraz mi nic nie powie.
-No to sory stary - Powiedział i usiadł obok swojej dziewczyny. Pokręciłem głową i wstałem po czym wyszedłem z ich domu.

Po około trzech godzinach bezsensownego jeżdżenia po mieście wróciłem do domu. Wszedłem i od razu udałem się do sypialni. Położyłem się i patrzyłem w sufit. To moje codzienne zajęcie. Nie mam na nic innego ochoty. Wiem że Fran i tak mi nic nie powie. Więc chyba czas dać sobie z tym spokój. Wieczorem nie miałem nawet siły wstać więc tylko się nakryłem i zamknąłem oczy. Nie wiem kiedy zasnąłem.

~*~
Od ostatniego incydentu z udziałem Chrisa minęło już trochę czasu. Szczerze to myślałam że to to tylko jednorazowe, że po prostu się zapędził był zmęczony. Ale nie. To był dopiero początek. Dopiero zaczynał. Bije mnie teraz codziennie, regularnie. Tak żeby nikt nie widział i żeby ślady nie były widoczne. A to tak bardzo boli. Chciałabym uciec ale wiem że mnie znajdzie. Całe szczęście że ie tknął jeszcze Bell. Wtedy to bym się nie wahała ani minuty i bym go zabiła. Przysięgam. Nienawidzę go. Chciałabym żeby Leon był tu teraz a nie on. Wiem że mój Leon nigdy by nas nie skrzywdził. Westchnęłam cicho. Na szczęście Chrisa jeszcze nie ma. Zostawiłam mu obiad w kuchni i poszłam do małej. Jest już całkiem późno. Przebrałam ją i umyłam po czy mała położyła się w łóżku. Sama wykonałam wieczorne czynności i się przebrała. Poszłam do małej. Początkowo miałam jej tylko poczytać ale stwierdziłam że będę z nią spała to Chris mnie nie tknie. Położyłam się obok niej i przyciągnęłam ją do siebie po czym mocno się do niej przytuliłam.


*****
Pam, pam, pam :P Mamy rozdział :P W końcu Paula się zmotywowała i napisała :D
A tak serio to dopadła mnie jakaś wena :P
Ale nie podoba mi się :/
Jak zwykle... Napisałam to coś w godzinę :/ I przyznajcie, to beznadzieje :(
No ale dobra :/
Może jakoś to przeżyjecie :D

Jak widzicie facet Violetty okazał się dupkiem, kretynem i co tam jeszcze wymyślicie.  Fran nie chce nic powiedzieć Leonowi do tego zabrania Diego co kol wiek powiedzieć ;P

Kolejnego rozdziału spodziewajcie się około czwartku/piątku :P

P.S Chciałabym wiedzieć ile was tu jest :P Jeśli możecie to po przeczytaniu zostawcie co kol wiek w komentarzu :)

Kocham Was !!Buziaki :***