~*~
-Kochanie chciałabym mieć taką śliczną, długą suknię ślubną. Z welonem, ładną fryzurę makijaż - Zaczęła wymieniać Lara. Bawi mnie to trochę. Moim zdaniem liczy się to że będziemy tam my razem, szczęśliwy. Że będziemy sobie przysięgać miłość i wierność. No ale według Lary liczy się zupełnie co innego.
-No dobrze a ja? - Spytałem ciekawy. Jaką ma wizję dla mnie.
-A ty - Uśmiechnęła się - Oczywiście włosy postawione na żelu, ubrany w elegancki garnitur a najlepiej frak, do tego mucha - Powiedziała - Później stoimy razem. Jakieś boskie obrączki - Dodała
-Eh Lara - Westchnąłem - Ja to sobie wyobrażałem zupełnie inaczej - Powiedziałem
-Tak, tak misiu - Powiedziała obojętnie. - Robimy teraz listę gości - Dodała i sięgnęła po kartkę i długopis. Już była gotowa wpisywać swoich gości ale zabrałem jej długopis i na pierwszym miejscu wpisałem Violettę i Bell. Spojrzała na mnie i pisała resztę gości.
W końcu po godzinie skończyliśmy organizować listę gości. Ponad 300 osób. Przesada, ale to tylko moje zdanie. Lara uważa oczywiście inaczej. No nic przechodzimy teraz do sukni ślubnej. Oczywiście z pięć katalogów. Zaczęliśmy je oglądać. Nie słuchałem Lary. Gdzieś w głowie słyszałem jakiś dziwny dźwięk który nie pozwalał mi się skupić. Było mi słabo i ciemno przed oczami. Czułem się cholernie dziwnie. Nie bardzo wiedziałem co się ze mną dzieje. Cały czas przed oczami miałem Violettę.
Po kilku minutach wszystko minęło. Spojrzałem na moją ukochaną Vilu. Nie, to nie Violetta. Chwila. Co ja tu robię? Matko. Lara, moja narzeczona, ślub. Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie może być możliwe.
-Kochanie wszystko okej? - Spytała nadal przeglądając katalog
-Tak, odzyskałem pamięć - Powiedziałem zadowolony.
-Tak, tak świetnie - Zignorowała mnie dalej wpatrzona w katalog
-Lara ślubu nie będzie - Powiedziałem szybko -Nie kocham cię, kocham Violettę - Dodałem
Po około dwu godzinnej awanturze udało mi się spakować i wyjść od Lary. Wiem zraniłem ją ale nie byłem sobą. Dobra to nie jest tłumaczenie ale nie będę z nią bo jej nie kocham. Podjechałem pod dom Violetty. Właściwie to pod nasz wspólny dom. Kiedyś, ale teraz też tak będzie. Wysiadłem z auta i zapukałem do drzwi. Raz, drugi, trzeci. Dziwne nikt nie otwiera. Może poszły na spacer...
Po kilku minutach znalazłem się pod domem Lu i Fede. Zapukałem a po chwili Lu wpuściła mnie do środka. Przywitałem się ze wszystkimi. Brakowało jedynie Fede. Po chwili wszedł do środka
-A ty co się tak cieszysz? -Spytał wskazując na moją minę.
-Odzyskałem pamięć - Powiedziałem szybko a wszyscy dziwnie na mnie spojrzeli. Fede zaczął się śmiać.
-No nie powiem niezły żart - Powiedział - A tak serio? - Spytał
-To było serio Alberto - Zaśmiałem się pod nosem
-Leon to nie jest zabawne- Powiedział oburzony - Ej czekajcie on serio odzyskał pamięć - Dodał zadowolony. - Już nie żyjesz - Zmierzył mnie wzrokiem. No tak obiecałem mu że nigdy nie użyję jego drugiego imienia publicznie. Wiedziałem o tym tylko ja. Nawet Lu nie powiedział. Stwierdził że powie jej kiedy przyjdzie odpowiedni czas.
-Dobra później - Machnąłem ręką - Wiecie gdzie jest Violetta? - Spytałem dziewczyn. Spojrzały na siebie ale nie odezwały się ani słowem.
-Zadałem wam pytanie - Powiedziałem spokojnie
-Wiesz Leon już trochę za późno - Powiedziała Francesca
-To znaczy? - Spytałem zdenerwowany
-Wyjechały, miała dość tego że jej nie pamiętasz. Że nie może się do ciebie przytulić, pocałować, powiedzieć jak bardzo kocha - Powiedziała - Nie zniosła tego jak przyszedłeś do niej i powiedziałeś że chcesz oświadczyć się Larze, jak poprosiłeś ją o radę. Jej serce pękło wtedy na milion kawałeczków. Tak powiedziała. Nie dała rady i wyjechała - Wytłumaczyła mi wszystko. Słuchałem jej uważnie.
-No dobrze ale gdzie one są? - Spytałem szybko. Muszę to wiedzieć. Przecież kocham ją, je obie.
-Nie możemy ci powiedzieć - Odezwały się zgodnie Fran i Lu. Westchnąłem zły.
-A ja mu powiem - Odezwał się Fede ale po chwili spojrzał na Lu. - Albo jednak nie - Dodał i posłał jej buziaka. No tak mogłem się tego spodziewać.
-Cześć - Powiedziałem i wstałem. Skierowałem się do drzwi. Po chwili wsiadłem do auta i oparłem głowę o zagłówek. Usłyszałem że ktoś puka w szybę. Była to Fran.otworzyłem ją niechętnie.
-Mogę ci dać jedynie to - Powiedziała i podała mi do ręki klucze. Klucze od naszego domu. Dobre i to. Może tam znajdę jakąś wskazówkę...
~*~
We Francji jestem już jakieś dwa tygodnie. Może kilka dni więcej niż dwa tygodnie. Pierwsze kilka dni mieszkałam z ciocią. Ale teraz mieszkam gdzie indziej. Nie sama. Z Bel i moim ukochanym. Jest na prawdę świetny. Pełen miłości, opiekuńczy, pochodzi z dobrej rodziny. Dodatkowo to syn znajomych mojej cioci. Jestem przy nim zupełnie inna niż w Argentynie. Spokojna, szczęśliwa. Nie przejmuję się niczym. I powoli staram się zapomnieć o Leonie. Nie idzie mi to łatwo bo moja malutka księżniczka bardzo mi o nim przypomina ale daję radę. Muszę być silna dla małej Bell i dla Chrisa. Właśnie tak ma na imię mój ukochany. Może nie długo narzeczony. Chciałabym ale nie wiem jak będzie. Położyłam właśnie Bell spać. Leon próbował dodzwonić się do mnie kilka razy ale nie odebrałam. Przecież nie odbiorę. Ma już narzeczoną. Nie potrzebuje mnie. A małą zobaczy za jakiś czas. Do domu wszedł Chris. Widać było że jest zdenerwowany. Ciekawe o co chodzi. Wolałam teraz do niego nie podchodzić więc wyminęłam go i udałam się do kuchni. On się rozebrał i przyszedł do mnie. Objął od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Nie mam na to ochoty dzisiaj kochanie - Powiedziałam i delikatnie go odtrąciłam. Westchnął dośc zły po czym obrócił mnie w swoim kierunku. Spojrzałam w jego oczy które były szare, przepełnione złością. Przełknęłam ślinę
-Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz tak tu mieszkać zupełnie za darmo? - Podniósł głos zdenerwowany. Przestraszyłam się go. Jeszcze nigdy taki nie był
-Odpowiadaj jak cię pytam - Krzyknął po czym uderzył mnie w twarz. Pod wpływem jego siły upadłam na podłogę. Od razu złapałam się za policzek. Wolałam teraz nie wstawać aby bardziej go nie sprowokować.
W końcu po kilku minutach Chris poszedł na taras aby zapalić. Szybko i cicho wstałam po czym pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju małej gdzie miałam też swoje rzeczy. Przebrałam się i położyłam obok niej na łóżku. Objęłam ją mocno i zamknęłam oczy. Starłam pojedyncze łzy. Dla czego Leon nie może być teraz z nami. Westchnęłam cicho i próbowałam zasnąć. Po kilku minutach usłyszałam jak Chris wchodzi do pokoju ale nie ruszałam się. Udawałam że śpię. Na szczęście nie dotknął mnie nawet i wyszedł. Może żałuje? Może wcale nie chciał tego zrobić. Był zdenerwowany i tak jakoś wyszło. Jutro wszystko będzie dobrze, tak jak było wcześniej. Z tą myślą zasnęłam.
*********
Pam, pam, pam :D Oto i jest kolejny rozdział :P Jak widzicie zaczyna się już troszkę dziać ale nic wam nie zdradzę :D Powiem wam tylko że mam pewien plan :D
Matko jakoś ostatnio odzyskałam wenę :D Mam nadzieję że teraz rozdziały będą pojawiały się częściej.
Miał się pojawić jutro ale jest dziś :P Podziękujcie dla Kacpra który udostępnił mi laptopa :D (Wtajemniczeni wiedzą o kogo chodzi :D)
Pam, pam, pam :D Oto i jest kolejny rozdział :P Jak widzicie zaczyna się już troszkę dziać ale nic wam nie zdradzę :D Powiem wam tylko że mam pewien plan :D
Matko jakoś ostatnio odzyskałam wenę :D Mam nadzieję że teraz rozdziały będą pojawiały się częściej.
Miał się pojawić jutro ale jest dziś :P Podziękujcie dla Kacpra który udostępnił mi laptopa :D (Wtajemniczeni wiedzą o kogo chodzi :D)
Jak widzicie Leon odzyskał pamięć, Violka jest we Francji a jej nowy ukochany...
No tego nie skomentuję
Jak wam się podoba ten rozdział?
Dla mnie się podoba :D Nawet nie wiecie jaką miałam świetną zabawę pisząc go :D
No ale dobra już nie przynudzam :P
Czytajcie oceniajcie i komentujcie :D
Do przeczytania w kolejnym <33 Kocham was ♥ ♥ ♥ Buziaki :**