czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 3 - Matt


-Violetta no ruszaj się - Usłyszałam wołanie Damiena z dołu. Ucałowałam Bel w główkę i włożyłam ją do łóżeczka. Po chwili wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
-Tak ciężko chwilkę poczekać? - Spytałam ubierając buty. Popatrzył na mnie po czym się zaśmiał. Zabrałam dokumenty i kluczyki i wyszliśmy z domu. Korzystamy z tego że Gery popilnuje małej więc jedziemy do szpitala. Wsiedliśmy do mojego auta i pojechaliśmy w kierunku szpitala.

Droga trwała kilkanaście minut. Nie było na szczęście korków. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do wielkiego budynku. Skierowaliśmy się do windy i wjechaliśmy na odpowiednie piętro po czym przywitałam się z pielęgniarkami. Weszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca na dwóch krzesłach obok łóżka. Damien popatrzyła na niego.
-Ej młody co ty wyprawiasz - Zaczął mówić do niego Damien. Odkąd pamiętam nazywa go "Młody". W sumie Damien jest od niego starszy o jakieś 5 lat.
-Wstawaj mi tutaj i wracaj do Violi i Bel - Powiedział - Młody powinieneś teraz jeździć na tych swoich motorach i wygrywać wszystkie wyścigi po kolei a nie leżeć tutaj i się obijać - Mówił dalej a ja go obserwowałam. Czasami się śmiałam a on razem ze mną.

Siedzimy tutaj już prawie trzy godziny. Dzisiaj wyjątkowo dużo się śmieję. Damien opowiada różne śmieszne historyjki z ich dzieciństwa. Damien cały czas mówi do niego "Młody" co mnie powoli zaczyna denerwować bo w końcu jakby nie patrzeć on ma imię.
-Młody a pamiętasz jak obydwaj próbowaliśmy poderwać Viole a ona nie zwracała uwagi na żadnego z nas - Powiedział śmiejąc się.
-Damien przestań do niego mówić "Młody" - Powiedziałam - On ma imię i należy go używać - Dodałam
-O Matt słyszysz muszę używać twojego imienia - Westchnął kierując słowa do swojego brata. Zaśmiałam się. A on ścisnął lekko moją dłoń. Uśmiechnęłam się bo to oznacza że nas słyszy.
-Czemu się tak cieszysz? - Spytał Damien. Spojrzałam na niego
-Ścisnął moją dłoń - Powiedziałam zadowolona.
-No Matt dawaj teraz jedno oko później drugie i się budzimy - Powiedział. Uśmiechnęłam się.

Po kolejnej godzinie zaczęliśmy się zbierać. Zabrałam swoje rzeczy i pocałowałam go w policzek
-Trzymaj się kochanie i zdrowiej - Szepnęłam mu do ucha
-Matt najpóźniej za miesiąc masz się obudzić - Powiedział stanowczo Damien. Zaśmiałam się i po chwili wyszliśmy z jego sali po czym wsiedliśmy do windy, zjechaliśmy na parter i wyszliśmy z budynku. Słonko jak zwykle grzało a my wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy jeszcze do sklepu.

Weszliśmy do sklepu. Zaczęłam wrzucać kolejno potrzebne rzeczy do koszyka. Nazbierało się tego na prawdę sporo. Musiałam kupić już kaszki i pieluch dla małej oraz oczywiście zakupy do domu. Dawno nie robiłam takich dużych zakupów. Damien cały czas chodził za mną i dorzucał rzeczy do koszyka. Spojrzałam na niego i się zaśmiałam. Po dłuższym czasie skierowaliśmy się do kasy, wyłożyłam wszystkie produkty na taśmę a kasjerka zaczęła je liczyć. Kiedy policzyła już wszystko wyciągnęłam kartę ale wyprzedził mnie Damien i podał swoją. Popatrzyłam na niego po czym zaczęłam pakować zakupy. Po chwili odeszliśmy od kasy.
-Rozliczymy się w domu - Powiedziałam kiedy pakowaliśmy już zakupy do auta
-Nie będziemy się rozliczać - Powiedział a ja na niego spojrzałam złym wzrokiem. -Hotel kosztuje więcej niż te zakupy więc przestań - Dodał  a ja już miałam coś mówić - Za hotel z Gery nie musieliśmy plamić bo nas przygarnęłaś więc przynajmniej za zakupy zapłacę - Dodał a ja już nic nie mówiłam. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.
Dopiero po godzinie byliśmy w domu ponieważ były spore korki. Od razu skierował się do kuchni i zaczęłam rozpakowywać zakupy. Zostawiłam wszystko co powinno być w kuchni a resztę zaniosłam do sypialni. Spojrzałam na Gery która kołysała Bel.
-Grzeczna była? - Spytałam cicho widząc że dziewczynka zasypia. Zostawiłam rzeczy koło komody i stanęłam obok Gery. Pogłaskałam małą po główce a Gery włożyła ją do łóżeczka i nakryła kocykiem. Wyszłyśmy z pokoju.
-Była grzeczna jak aniołek - Powiedziała z uśmiechem. - Nawet dała mi ugotować obiad - Dodała z uśmiechem.
-Nie musiałaś -Powiedziałam i zeszłyśmy na dół
-Violu nie możesz robić wszystkiego sama, jesteś zmęczona i też musisz odpocząć. - Powiedziała. Posłałam jej uśmiech i usiadłyśmy przy stole w kuchni. Damien nałożył danie na trzy talerze i zaczęliśmy jeść rozmawiając.  Tak minęła nam reszta dnia.

*****Tym razem odrobinkę krótszy rozdział niż poprzednie. W tym jeszcze nic się nie dzieje ale postaram się już zacząć coś wprowadzać :) Wyjaśniło się w końcu kto leży w śpiączce i to kim jest Damien. Pozostawiam go w waszych łapkach :) Czekam na komcie i opinie :D

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 2 - Zawsze miał twardą głowę

Sięgnęłam dłonią po budzik który uporczywie dzwonił. Wyłączyłam go i przeciągnąłem się po czym usiadłam na łóżku. Spojrzałam na zegarek i dopiero teraz zorientowałam się że jest już po 9. Wstałam i szybko udałam się do łazienki. Przemyłam twarz i umyłam zęby po czym związałam włosy w luźnego kucyka i ubrałam dresy i luźną koszulkę. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Wstawiłam wodę i zaparzyłam dzbanek kawy. Zrobiłam dwie kanapki i szybko je zjadłam.

Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyszłam z kuchni i szybko otworzyłam drzwi. Za nimi stał Damien wraz z Gery. Przytuliłam się do niego a on mnie mocno objął i zaczął prowadzić w głąb domu. Gery również weszła do środka po czym zamknęła drzwi i podeszła do nas.
-Dziękuję że jesteś - Szepnęłam - Że  jesteście - Dodałam i spojrzałam na Gery. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek.
-Przestań mała powinniśmy być tutaj 4 miesiące temu - Powiedziała Gery. Uśmiechnęłam się lekko
-Siadajcie w salonie zaraz przyniosę kawę - Powiedziałam i weszłam do kuchni. Wzięłam trzy kubki i dzbanek z kawą. Weszłam do salonu i postawiłam wszystko na szklanym stoliku po czym nalałam do kubków kawy. Wzięłam jeden i usiadłam obok Damiena.
-No to opowiadaj jak to było - Powiedział chłopak. Spojrzałam na niego. W moich oczach szybko zebrały się łzy.
-Pamiętasz te zawody o których ci tyle opowiadał, nie chciał na nie jechać ale trener go zmusił. W końcu niechętnie się zgodził ale nie chciał jechać bo to było tuż przed moim porodem. No jechał, były to już ostatnie okrążenia kiedy chciał zjechać na chwilkę do trenera. Niestety hamulce w jego motorze były uszkodzone i nie wyhamował. No i ten wypadek - Powiedziałam już płacząc - Zabrało go pogotowie a kilka godzin po wypadku zapadł w śpiączkę - Dodałam ocierając łzy. Damien mocno mnie przytuliła a Gery usiadła po drugiej stronie mnie i również przytuliła. Siedzieliśmy tak kilka minut.

Po kilkunastu kolejnych minutach mała Bella zaczęła płakać. Damien zaproponował że zrobi obiad więc udał się do kuchni a ja i Gery weszłyśmy na górę, a następnie do sypialni. Wyjęłam płaczącą małą z łóżeczka i przytuliłam ją, po chili położyłam ją na łóżku i zaczęłam przewijać. Gery usiadła obok i patrzyła na małą. Po chwili zaczęła coś do niej mówić. Uśmiechnęłam się lekko po czym ubrałam Bel i wzięłam ją na ręce. Nakarmiłam ją a kiedy skończyła jeść ukołysałam i z powrotem wsadziłam do łóżeczka. Nakryłam ją kocykiem i wyszłyśmy z pokoju. Zeszłyśmy na dół i weszłyśmy do kuchni. Na stole stały już trzy talerze pełne spaghetti. Uśmiechnęłam się bo spaghetti Damiena są najlepsze na świecie.
-Najlepsze na świecie spaghetti serwuje mistrz kuchni Damien - Zaśmiała się i razem Gery zajęłyśmy miejsca. On się lekko zaśmiał
-Ty za to serwujesz najlepszą pizzę i lazanię - Powiedział i popatrzył na mnie - Liczę na to że zjemy pizzę na kolację - Dodał a Gery wybuchnęła śmiechem. Spojrzałam na nią zdziwiona.
-O tą pizzę męczył już chyba z rok - Zaśmiała się, po chwili i ja dołączyłam do niej.
-A młody robi najlepsze naleśniki i gofry - Powiedział z uśmiechem  - I nie myślcie sobie bo ja liczę na to że przez ten miesiąc co tu będziemy to się załapiemy na nie - Dodał. uśmiechnęłam się lekko po czym wszyscy zaczęli jeść. Po kilkunastu minutach skończyliśmy jeść,Gery zebrała talerze i zaczęła zmywać.
-Podjechałabym na godzinkę lub dwie do szpitala posiedzicie z małą? - Spytałam wstając od stołu. Zgodzili się więc wyszła z kuchni. Ubrałam buty i bluzę po czym chwyciłam torbę.
-Mleko małej jest w szafce, a butelki zaraz obok, instrukcję podania macie na opakowaniu - Zaśmiałam się - Obudzi się za godzinę to trzeba będzie jej dać i pewnie przewinąć, pampersy są na górze w pierwszej szufladzie komody przy łóżeczku - Wytłumaczyłam wszystko - A w razie czego to dzwońcie - Dodałam. pokiwali głowami po czym podeszli do mnie. Ucałowali w dwa policzki jednocześnie.
-Poradzimy sobie idź już - Powiedzieli. Zabrałam jeszcze kluczyki od auta i wyszłam na zewnątrz.

Po około 20 minutach byłam na miejscu. Ponownie weszłam do ogromnego budynku i skierowałam się na piętro 10. Weszłam do odpowiedniej sali i usiadłam na krześle przy łóżku szpitalnym. Wzięłam go za rękę jak zawsze.
-Cześć kochanie, ładną dziś mamy pogodę. Jest ciepło i świeci słoneczko - Powiedziałam. lekarz kazał mi z nim codziennie rozmawiać więc codziennie mu opowiadam co się u nas dzieje. Szkoda tylko że to nic nie daje. - Przepraszam że dzisiaj przyjechałam tak późno ale kochanie mamy gości. Damien przyjechał - Powiedziałam z lekkim uśmiechem - I Gery też - Dodałam. -Czekają na twoje słynne gofry i naleśniki także musisz zdrowieć szybko. -  Westchnęłam. Posiedziałam u niego około 2 godzin. Kiedy wychodziłam lekarz zawołał mnie do siebie. Porozmawialiśmy chwilkę po czym wyszłam z jego gabinetu, zjechałam windą na parter i wyszłam z budynku.

Wsiadłam do auta i zajechałam do sklepu. Kupiłam wszystko potrzebne na pizze i wróciłam do domu. Przywitałam się z Gery i Damienem którzy kołysali małą Bel. Uśmiechnęłam  się i weszłam do kuchni, rozpakowałam zakupy i zaczęłam przygotowywać pizzę. Po chwili w kuchni zjawił się Damien.
-Co u młodego? - Spytał i zaczął rozkładać składniki na cieście od pizzy
-Bez zmian - Powiedziałam - Rozmawiałam z lekarzem. Nie daje mu zbyt dużo szans - Dodałam cicho. Włożyłam pizzę do piekarnika i nastawiłam odpowiednią temperaturę.
-Słuchaj Viola. Młody zawsze miał twardą głowę i wychodził z największych kłopotów. Teraz też tak będzie i jeszcze będziemy się śmiać z tej historii - Powiedział i mnie przytulił. Staliśmy tak kilka minut.
-Kocham cię mała - Szepnął i pocałował mnie we włosy.
-Ja ciebie też - Uśmiechnęłam się lekko. W tym momencie do kuchni weszła Gery i dała nam znać że ona również tu jest. Zaśmialiśmy się oboje.
-Ciebie też kochamy - Powiedzieliśmy jednocześnie. Przytuliła się do nas i staliśmy tak kilka minut. Odkleiliśmy się od siebie i sprzątnęłam składniki które zostały.


Późnym wieczorem udałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznic. Umyłam włosy i wyszłam. Zawinęłam włosy w ręcznik i się powycierałam po czym przebrałam się w koszulkę i szorty. Wysuszyłam włosy i związałam je w koka  po czym wyszłam z łazienki. Weszłam do pokoju i od razu spojrzałam na małą Bel. postanowiłam jej już nie budzić na karmienie tylko zrobić to w nocy jak się obudzi. Położyłam się na łóżku i czytałam jeszcze przez trochę czasu książkę. Później ją odłożyłam i zgasiłam lampkę. Wygodnie się ułożyłam i zamknęłam oczy. Szybko zasnęłam.

*********************
Ja nie wiem ale wy się może domyślicie kto to Damien :) Możecie pisać swoje pomysły w komciach :P Jestem strasznie ciekawa co o nim myślicie :) Kolejny rozdział już nie długo :D Buziaczki :**

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 1 - Musi wyzdrowieć i się obudzić

Jak co rano wstałam kilka minut po 8 od razu udałam się do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic. Wyszłam z pod prysznica, owinęłam się ręcznikiem a na włosy zawinęłam kolejny ręcznik. Udałam się do garderoby i wybrałam świeże ubrania. Wróciłam do łazienki gdzie się ubrałam, po chwili wysuszyłam włosy i zrobiłam luźnego koka. Zrobiłam lekki makijaż i ponownie skierowałam się do pokoju. Zajrzałam do łóżeczka i lekko się uśmiechnęłam. Mała Bella słodko ziewnęła i dalej spała. Postanowiłam zejść na dół. Weszłam do kuchni i zrobiłam kilka kanapek na śniadanie, do tego zrobiłam herbatę i z tym udałam się do sypialni. Wszystko postawiłam na stoliku pod oknem i usiadłam w fotelu. Zaczęłam jeść śniadanie kiedy mała zaczęła płakać. niestety musiałam zostawić mój posiłek. Wzięłam maleństwo. Usiadłam z nią wygodnie w fotelu i zaczęłam ją karmić. W między czasie powoli piłam herbatę. Trwało to kilka minut. Kiedy mała skończyła jeść wzięłam ją i zaczęłam rozbierać, przewinęłam ją i zaczęłam ubierać w  nowe ubranka. Mała cały czas słodko się uśmiechała. Kiedy skończyłam ją przebierać włożyłam ją do łóżeczka i skończyłam jeść śniadanie. Odniosłam naczynia do kuchni po drodze biorąc fotelik samochodowy. Weszłam do sypialni, postawiłam fotelik na łóżku i podeszłam do łóżeczka. Spojrzałam na Bel, akurat słodko zasypiała ale niestety musiałam ją wziąć na ręce. Delikatnie ją wzięłam i włożyłam do fotelika. Upięłam ją i pocałowałam w czoło. Spakowałam do torby małej kilka rzeczy po czym zabrałam swoją torebkę. Na nogi wsunęłam czarne trampki i wyszłyśmy z sypialni. Następnie zeszłam po schodach na dół i skierowałam się do drzwi. Wyszłyśmy z domu, zamknęłam drzwi. Włożyłam fotelik z małą do auta i przypięłam go pasami. Sama wsiadłam na miejsce kierowcy i ruszyłam w odpowiednim kierunku.

Po około 30 minutach drogi zaparkowałam auto pod wielkim budynkiem. Zabrałam małą i weszłyśmy do środka. jak co rano skierowałyśmy się na piętro 10, pokój numer 2065. Przywitałam się z osobami które już całkiem dobrze znałam. W końcu od 4 miesięcy bywam tu praktycznie codziennie. Weszłam do pokoju numer 2065 i postawiłam małą na wielkim fotelu. Spojrzałam na chłopaka który leżał na łóżku. Nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty tutaj, nadal jest poprzypinany do tych wszystkich aparatur, maszynek, monitorów i całej reszty potrzebnych rzeczy. Usiadłam na krześle przy łóżku i chwyciłam jego dłoń. Patrzyłam na niego trzymając go za rękę. Zawsze zastanawiam się kiedy on się wybudzi, czy w ogóle się wybudzi czy będzie jak dawniej. Tak bardzo czekał na swoją córeczkę a nawet jej nie zobaczył. Z moich oczu popłynęło kilka łez które szybko starłam. Gdyby nie ten cholerny wypadek na miesiąc przed porodem Bel. Gdyby w ogóle nie ten wypadek. Teraz pewnie siedziałby z nami w ogrodzie i trzymał maleńką na rękach. Bylibyśmy szczęśliwi. Staram się mu opowiadać co się u nas dzieje ale on chyba nas nie słyszy. W ogóle nie reaguje na mnie, na nas, na mój głos. Na nic. Lekarze mówią że mnie słyszy i że mam do niego dużo mówić aby mu pomóc więc do niego dużo mówię. Musi wyzdrowieć i się obudzić. Mieliśmy tyle planów na przyszłość że on mi jest potrzebny i musi się obudzić, wrócić do mnie i do Bel.

Takim sposobem przesiedzieliśmy u niego praktycznie cały dzień. Około 16 zabrałam małą i wyszłyśmy z jego sali po czym skierowałyśmy  się do wyjścia. Zjechałyśmy na parter i wyszłyśmy z budynku. Słonko dość mocno grzało. Na nos wsunęłam swoje okulary przeciwsłoneczne i skierowałam się do auta. Otworzyłam je i ponownie dzisiejszego dnia włożyłam do niego mała po czym upięłam fotelik pasami. Sama wsiadłam na miejsce kierowcy. Udałyśmy się do domu.

Po kilku minutach byłyśmy na miejscu. Teraz nie było korków jak rano więc dojechałyśmy szybciej. Weszłyśmy do domu. Postawiłam fotelik z małą w koncie, zdjęłam buty a klucze i torbę odłożyłam na komodę. Wyjęłam małą z fotelika i weszłam do kuchni. Wsadziłam Bel do specjalnego leżaczka. Spojrzałam na telefon który stał na szafce. Świeciła się niebieska lampka co oznaczało że mam nagraną jakąś wiadomość. Nacisnęłam odpowiedni guzik i zaczęłam słuchać wiadomości nagranej na urządzeniu.
-Cześć Violu. Wybacz że odzywam się dopiero teraz ale wczoraj dowiedziałem się o wypadku. Nikt mi wcześniej nic nie powiedział a to że ja zmieniłem numer tylko wszystkim utrudniło życie. Mniejsza o to. Porozmawiamy jak przyjadę. Będę jutro przed 10 u ciebie, mam nadzieję że będziesz w domu. Całuję Damien. - Usłyszałam taką wiadomość po czym sygnał oznajmiający zakończenie wiadomości. Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie. Po chwili zaczęłam przygotowywać gofry. Nie robiłam ich dużo tylko tyle co dla siebie. Rozrobiłam odrobinę ciasta na gofry i je usmażyłam w gofrownicy. Po kilku minutach były gotowe. Przełożyłam je na talerz i polałam bitą śmietaną. Usiadłam i patrząc na małą zaczęłam jeść.kiedy skończyłam włożyłam wszystkie naczynia do zmywarki i ustawiłam odpowiedni program mycia. Zabrałam Belle razem z leżaczkiem na górę. Postawiłam ją w sypialni a sama udałam się do łazienki. Wlałam do wanienki wodę o odpowiedniej temperaturze. Zabrałam pojemnik z wodą do pokoju. Ustawiłam go na podłodze po czym wyjęłam małą z leżaczka i rozebrałam ją po czym ją dokładnie i delikatnie umyłam. Przebrałam ją w czyste ubranka i nakarmiłam. Śpiącą dziewczynkę włożyłam do łóżeczka. Leżaczek odstawiłam pod ścianę a wanienkę z wodę zaniosłam do łazienki. Wylałam wodę i przy okazji się przebrałam i zmyłam makijaż. Wróciłam do pokoju i się położyłam, zamknęłam oczy i wyjątkowo szybko zasnęłam.

*********
No i przed wami a raczej już za wami Rozdział 1 :) Powiem szczerze że miał wyjść zupełnie inaczej no ale wyszło tak jak jest :) Ale moje kochanie mówi że jest dobrze więc musi być :) Nie rozpisuję się a ocenę pozostawiam wam :) Buziaczki i do kolejnego :**

A kogo my tu mamy?

Hej kochani :)
Chciałabym was powitać na tym oto blogu. Jest to mój kolejny, już 3 blog :D I kolejna nowa historia Leonetty. Naszła mnie ochota na napisanie czegoś nowego. Jeszcze nie wiem jak to wyjdzie ale mam nadzieję że będzie dobrze :) W końcu prowadzę już 2 blogi. Jeden więcej to w sumie nic. Hehe :) W każdym razie mam nadzieję że będziecie czytać :) Postaram się jeszcze dziś dodać Rozdział 1 bo niestety musicie mi wybaczyć ale prologów to ja pisać nie umiem :P
To na tyle teraz :) Papatki :**


Mój pierwszy blog - http://leonetta-foreeverr.blogspot.com/
Blog prowadzony z Jorgista Forever - http://spelnione-marzenia-leonetta.blogspot.com/