-Tak ciężko chwilkę poczekać? - Spytałam ubierając buty. Popatrzył na mnie po czym się zaśmiał. Zabrałam dokumenty i kluczyki i wyszliśmy z domu. Korzystamy z tego że Gery popilnuje małej więc jedziemy do szpitala. Wsiedliśmy do mojego auta i pojechaliśmy w kierunku szpitala.
Droga trwała kilkanaście minut. Nie było na szczęście korków. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do wielkiego budynku. Skierowaliśmy się do windy i wjechaliśmy na odpowiednie piętro po czym przywitałam się z pielęgniarkami. Weszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca na dwóch krzesłach obok łóżka. Damien popatrzyła na niego.
-Ej młody co ty wyprawiasz - Zaczął mówić do niego Damien. Odkąd pamiętam nazywa go "Młody". W sumie Damien jest od niego starszy o jakieś 5 lat.
-Wstawaj mi tutaj i wracaj do Violi i Bel - Powiedział - Młody powinieneś teraz jeździć na tych swoich motorach i wygrywać wszystkie wyścigi po kolei a nie leżeć tutaj i się obijać - Mówił dalej a ja go obserwowałam. Czasami się śmiałam a on razem ze mną.
Siedzimy tutaj już prawie trzy godziny. Dzisiaj wyjątkowo dużo się śmieję. Damien opowiada różne śmieszne historyjki z ich dzieciństwa. Damien cały czas mówi do niego "Młody" co mnie powoli zaczyna denerwować bo w końcu jakby nie patrzeć on ma imię.
-Młody a pamiętasz jak obydwaj próbowaliśmy poderwać Viole a ona nie zwracała uwagi na żadnego z nas - Powiedział śmiejąc się.
-Damien przestań do niego mówić "Młody" - Powiedziałam - On ma imię i należy go używać - Dodałam
-O Matt słyszysz muszę używać twojego imienia - Westchnął kierując słowa do swojego brata. Zaśmiałam się. A on ścisnął lekko moją dłoń. Uśmiechnęłam się bo to oznacza że nas słyszy.
-Czemu się tak cieszysz? - Spytał Damien. Spojrzałam na niego
-Ścisnął moją dłoń - Powiedziałam zadowolona.
-No Matt dawaj teraz jedno oko później drugie i się budzimy - Powiedział. Uśmiechnęłam się.
Po kolejnej godzinie zaczęliśmy się zbierać. Zabrałam swoje rzeczy i pocałowałam go w policzek
-Trzymaj się kochanie i zdrowiej - Szepnęłam mu do ucha
-Matt najpóźniej za miesiąc masz się obudzić - Powiedział stanowczo Damien. Zaśmiałam się i po chwili wyszliśmy z jego sali po czym wsiedliśmy do windy, zjechaliśmy na parter i wyszliśmy z budynku. Słonko jak zwykle grzało a my wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy jeszcze do sklepu.
Weszliśmy do sklepu. Zaczęłam wrzucać kolejno potrzebne rzeczy do koszyka. Nazbierało się tego na prawdę sporo. Musiałam kupić już kaszki i pieluch dla małej oraz oczywiście zakupy do domu. Dawno nie robiłam takich dużych zakupów. Damien cały czas chodził za mną i dorzucał rzeczy do koszyka. Spojrzałam na niego i się zaśmiałam. Po dłuższym czasie skierowaliśmy się do kasy, wyłożyłam wszystkie produkty na taśmę a kasjerka zaczęła je liczyć. Kiedy policzyła już wszystko wyciągnęłam kartę ale wyprzedził mnie Damien i podał swoją. Popatrzyłam na niego po czym zaczęłam pakować zakupy. Po chwili odeszliśmy od kasy.
-Rozliczymy się w domu - Powiedziałam kiedy pakowaliśmy już zakupy do auta
-Nie będziemy się rozliczać - Powiedział a ja na niego spojrzałam złym wzrokiem. -Hotel kosztuje więcej niż te zakupy więc przestań - Dodał a ja już miałam coś mówić - Za hotel z Gery nie musieliśmy plamić bo nas przygarnęłaś więc przynajmniej za zakupy zapłacę - Dodał a ja już nic nie mówiłam. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.
Dopiero po godzinie byliśmy w domu ponieważ były spore korki. Od razu skierował się do kuchni i zaczęłam rozpakowywać zakupy. Zostawiłam wszystko co powinno być w kuchni a resztę zaniosłam do sypialni. Spojrzałam na Gery która kołysała Bel.
-Grzeczna była? - Spytałam cicho widząc że dziewczynka zasypia. Zostawiłam rzeczy koło komody i stanęłam obok Gery. Pogłaskałam małą po główce a Gery włożyła ją do łóżeczka i nakryła kocykiem. Wyszłyśmy z pokoju.
-Była grzeczna jak aniołek - Powiedziała z uśmiechem. - Nawet dała mi ugotować obiad - Dodała z uśmiechem.
-Nie musiałaś -Powiedziałam i zeszłyśmy na dół
-Violu nie możesz robić wszystkiego sama, jesteś zmęczona i też musisz odpocząć. - Powiedziała. Posłałam jej uśmiech i usiadłyśmy przy stole w kuchni. Damien nałożył danie na trzy talerze i zaczęliśmy jeść rozmawiając. Tak minęła nam reszta dnia.
*****Tym razem odrobinkę krótszy rozdział niż poprzednie. W tym jeszcze nic się nie dzieje ale postaram się już zacząć coś wprowadzać :) Wyjaśniło się w końcu kto leży w śpiączce i to kim jest Damien. Pozostawiam go w waszych łapkach :) Czekam na komcie i opinie :D